.

Abstynent Lyrics

Najlepiej być abstynentem - trzymam się tego trendu,
przynajmniej nie muszę po imprezie szukać zębów,
Jim Beam, gin, tonik, Cin&Cin, burbony,
pięść, noga, twarz, brzuch - to wpierdol od ochrony.
Znam laskę, niby do rany przyłóż,
a najebana Ci rozwali kufel na ryju,
to Teofilów, światu wychodzi naprzeciw,
mamy weed, mamy plicht, ale na wódę z mety.
Ziom próbował się zaszyć, bo go alkohol zmieniał
i zamiast siedzieć w domu to śmigał po burdelach,
masz ostatni lot trzmiela zamiast Al-Anon, a***
no to chlup za esperal i chuj ciągniesz już sama.
Akurat ojciec kolegi tak nienawidził wódy,
pochłaniał denaturat, spiryt, płyny jak perfumy,
tak wychowują kluby, gdy świat należy do nas,
są tacy gdy brak wódy wpierdolą dezodorant.
U niektórych dziewczyn po drugim głębszym,
odzywa się grzeszny sygnał by się popieprzyć,
z byle lepszym, z byle pierwszym,
ale na imprezie, zamiast ognia, stado zarzyganych leszczy.
Wstyd przy tych najebanych mordach,
z zagubionych rzeczy można by otworzyć lombard,
klucze, portfele, miliony komórek,
dowody, paszporty, za to kieliszki w górę.
I jeden głębszy, drugi głębszy,
za wszystkich, co lubią walić wódę z butelki,
trzeci głębszy, ej co to dla nas,
czwarty głębszy za zdrowie gospodarza.
I piąty głębszy, szósty głębszy,
za zdrowie pijanych, wiecznie chętnych dziewczyn,
siódmy głębszy i masz zombie za drin,
tylko proszę Cię nie dzwoń jak zgubisz film, abstynent.

Cztery ściany puste lokum, skąd to znam?
Świat spisuje protokół, wszak każdemu z nas.
Przebacz mi za samotność, pustkę w cenie złota,
to że nikogo w mieszkaniu nie rozpoznasz po krokach.
Odpowiedz ilu w klubie zawija swe żale,
boimy się zestarzeć chlanie więc rytuałem,
Tyramy Panie stale samotnie jak palec ,
chyba nic nie pozostanie nam już oprócz tego piwa.
Zabierz mnie stąd, jeśli każde moje słowo,
ciężkie jak kamień z serca, to bywa dla nas Męką,
nasze tętno w treści prawdę powiem ziomom,
wiem że sam zginę przez to jak i moja przeszłość.
Nie patrz się na mnie, jeśli oczy masz puste,
nie zobaczę w nich uczuć, ale przejrzę jak w l***rze.
Ten świat mnie nie rozumie, czy ja nie rozumiem świata?
A może nie rozumiemy się tu obydwaj na raz?
By nie płakać się staram chociaż w czasach tych dla nas,
o swoich problemach nie ma z kim porozmawiać.
Widzę na ulicach pustkę, choć ludzi multum,
każdy biegnie po sukces obłudy bez szacunku.

To nasz rym, życie, świat cały wokół,
wystarczy tylko wyjść by na skórze to poczuć.
Dla jednej pary oczu dość pycha wykaże,
tak jak każdy się boję tu samemu zestarzeć.

Życie, świat cały wokół
wystarczy tylko wyjść by na skórze to poczuć.
Dla jednej pary oczu dość pycha wykaże
tak jak każdy się boję tu samemu zestarzeć.
Przelewam na papier, myśli topografię,
pusta kartka, skraplam atrament do szafy,
moja prawda to cztery ściany.
Nie wiem co zabił we mnie ten azyl,
i co mam zażyć by nie być zdanym na los,
na myśli nalot, gdy każdy zmysł,
tu łączy się z centralą jak z Leslie Hammond.
Nie boje się śmierci, boje się umrzeć sam,
choć nie chcę umrzeć pierwszy i tak zwiedzę kram.
Pieprzysz, jak mówisz że hajs daje szczęście,
[?]tobie plan na pętle i pręgierz,
każdy z nas ma w sobie oszusta,
dowiesz się o nim ,ziom pijąc sam do l***ra.
Czy to złość ?
Mam swoją broń wobec rzeczywistości,
to lolki plus lolki i flow rozmaitości,
mózgu broń, jak chcesz to mnie zabij,
choć ludzi miliardy, to mowa jak do ściany,
każdy gardzi na nich.
Masz karabin proszę odpal,
Boje się tylko boga bo trzyma ze mną kontakt,
widzę na ulicach pustkę, choć ludzi multum,
każdy biegnie po sukces obłudy bez szacunku.

To nasz rym, życie, świat cały wokół
wystarczy tylko wyjść by na skórze to poczuć.
Dla jednej pary oczu dość pycha wykaże
tak jak każdy się boję tu samemu zestarzeć.

Życie, świat cały wokół,
wystarczy tylko wyjść by na skórze to poczuć.
Dla jednej pary oczu dość pycha wykaże,
tak jak każdy się boję tu samemu zestarzeć.
Report lyrics
Jazz, dwa, trzy (2011)
Introstan Wiecznie drugi I co powiedzieć Szpiedzy tacy jak my W miłości W nienawiści Jeśli nie masz Moje życie Na luzie (skit) Mózg wolność siła Nie potrzebuję noża Abstynent Boję się zestarzeć Na własne oczy R.E.L.A.K.S. ŁDZ (skit) Doba Outrostan [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled] [untitled]