Wiem zamartwiasz się
I nie możesz znieść
Kiedy widzisz mnie
Tak wysoko
Ten typowy brud
Spływa z twoich ust
Nie nie przejmuj się
Jesteś sobą
Czy słyszysz jak wołam?
Wiesz potrzebuję cię
Więc mów do mnie jeszcze
To twoja namiętność rozgrzewa moją krew
By biło me serce
Chodź zinterpretuj moje wnętrze
Powiedz skąd na mój temat wiesz najwięcej
Jeśli tylko łatwiej jest tobie oszukiwać się
Nie podawaj do mnie swojej ręki
Nie dla ciebie robię to z czego uzewnętrzniasz zło
Skoro tak to czujesz jesteś miękki
W tym jest cała rzecz
Prowokuję cię
I czy chcesz czy nie
To jest z tobą
Nie oceniaj mnie dobrze ani źle
Bo to tylko jest
Metaforą
Czy słyszysz jak wołam?
Wiesz potrzebuję cię
Więc mów do mnie jeszcze
To twoja namiętność rozgrzewa moją krew
By biło me serce
Chodź zinterpretuj moje wnętrze
Powiedz skąd na mój temat wiesz najwięcej
Gdzieś w ukryciu ciągle tkasz
Pajęczynę z własnych kłamstw
Chcę powiedzieć ci coś teraz słuchaj
Zanim zrzucisz na mnie
Wcześniej się zaplączesz w nią
Chcesz powiedzieć mi coś jestem tutaj
I nie możesz znieść
Kiedy widzisz mnie
Tak wysoko
Ten typowy brud
Spływa z twoich ust
Nie nie przejmuj się
Jesteś sobą
Czy słyszysz jak wołam?
Wiesz potrzebuję cię
Więc mów do mnie jeszcze
To twoja namiętność rozgrzewa moją krew
By biło me serce
Chodź zinterpretuj moje wnętrze
Powiedz skąd na mój temat wiesz najwięcej
Jeśli tylko łatwiej jest tobie oszukiwać się
Nie podawaj do mnie swojej ręki
Nie dla ciebie robię to z czego uzewnętrzniasz zło
Skoro tak to czujesz jesteś miękki
W tym jest cała rzecz
Prowokuję cię
I czy chcesz czy nie
To jest z tobą
Nie oceniaj mnie dobrze ani źle
Bo to tylko jest
Metaforą
Czy słyszysz jak wołam?
Wiesz potrzebuję cię
Więc mów do mnie jeszcze
To twoja namiętność rozgrzewa moją krew
By biło me serce
Chodź zinterpretuj moje wnętrze
Powiedz skąd na mój temat wiesz najwięcej
Gdzieś w ukryciu ciągle tkasz
Pajęczynę z własnych kłamstw
Chcę powiedzieć ci coś teraz słuchaj
Zanim zrzucisz na mnie
Wcześniej się zaplączesz w nią
Chcesz powiedzieć mi coś jestem tutaj