Żeglarzu, co wieje ci we snach
płyń sam na statku, uważaj na wiatr
on dmucha w żagle, ale ty trzymasz ster
zrób zwrot na cel, pchnij wietrze, wiej
tylko bom może ci zawrócić w głowie
patrz na pogodę, nie patrz na prognozę.
Mój dobry Boże, dziękuję Ci za wodę,
to człowiek zakłócił jej bieg jak killwater
Płyń na wyspę, gdzie ptaki są bezpieczne
wpisz swoje imię na życiodajnej trzcinie
Patrz do przodu jak forluk nie do tyłu
synu, on podpowie Ci, gdzie jest twój azymut.
Zanim twój okręt zacumuje w porcie,
ufaj latarni morskiej, a wyśle promień,
nie myśl o wiośle i ratunkowym kole,
zostaw silnik, przypłyń sam, nie truj innych,
żeglarzu!
Żeglarzu, zadbaj o swój kokpit,
mapę chroń pod pokładem zmienisz horyzonty
W bakiście masz przybornik - to przedmioty
one służą do pomocy, ty sam pilnuj drogi,
żaden szkwał nie zaczeka na uwagę,
on po to wieje w twarz, abyś wiedział co jest ważne.
Tylko człowiek jeszcze określa go starą,
bo brakowało mu metafor by określić wartość,
to zbyteczne, bo każdy ma znaczenie,
każdy wiatr wepchnie Cię na inną przestrzeń, level, myśl o żaglach,
dbaj o powłokę, bo jeśli zdewastujesz okręt utoniesz samotnie.
Szanuj inne łodzie - są zasady,
niektórzy jeszcze w swoim porcie bawią się na plaży,
jak widzisz gwiazdy, to kieruj się ich tropem, ale tylko te prawdziwe wskażą dobrą drogę,
żeglarzu!
Wiesz, tak się zastanawiam teraz,
czemu to dostrzegam, z tego odległego miejsca - Ziemia,
nie okiełznasz sumienia bez pomocy dłoni,
otworzysz oczy tylko w pełni świadomy,
widzę fabryki, samochody, bloki,
wojny, samosądy w imię trzycyfrowych,
stań, odłącz się, wtedy będziesz gotów,
poczuj, a ty żeglarzu zmierzaj do portu.
płyń sam na statku, uważaj na wiatr
on dmucha w żagle, ale ty trzymasz ster
zrób zwrot na cel, pchnij wietrze, wiej
tylko bom może ci zawrócić w głowie
patrz na pogodę, nie patrz na prognozę.
Mój dobry Boże, dziękuję Ci za wodę,
to człowiek zakłócił jej bieg jak killwater
Płyń na wyspę, gdzie ptaki są bezpieczne
wpisz swoje imię na życiodajnej trzcinie
Patrz do przodu jak forluk nie do tyłu
synu, on podpowie Ci, gdzie jest twój azymut.
Zanim twój okręt zacumuje w porcie,
ufaj latarni morskiej, a wyśle promień,
nie myśl o wiośle i ratunkowym kole,
zostaw silnik, przypłyń sam, nie truj innych,
żeglarzu!
Żeglarzu, zadbaj o swój kokpit,
mapę chroń pod pokładem zmienisz horyzonty
W bakiście masz przybornik - to przedmioty
one służą do pomocy, ty sam pilnuj drogi,
żaden szkwał nie zaczeka na uwagę,
on po to wieje w twarz, abyś wiedział co jest ważne.
Tylko człowiek jeszcze określa go starą,
bo brakowało mu metafor by określić wartość,
to zbyteczne, bo każdy ma znaczenie,
każdy wiatr wepchnie Cię na inną przestrzeń, level, myśl o żaglach,
dbaj o powłokę, bo jeśli zdewastujesz okręt utoniesz samotnie.
Szanuj inne łodzie - są zasady,
niektórzy jeszcze w swoim porcie bawią się na plaży,
jak widzisz gwiazdy, to kieruj się ich tropem, ale tylko te prawdziwe wskażą dobrą drogę,
żeglarzu!
Wiesz, tak się zastanawiam teraz,
czemu to dostrzegam, z tego odległego miejsca - Ziemia,
nie okiełznasz sumienia bez pomocy dłoni,
otworzysz oczy tylko w pełni świadomy,
widzę fabryki, samochody, bloki,
wojny, samosądy w imię trzycyfrowych,
stań, odłącz się, wtedy będziesz gotów,
poczuj, a ty żeglarzu zmierzaj do portu.