Ej słuchaczu, masz tu planetarium,
traktuj ten track jak rakietę do rapu,
to nie Star Trek, gra stary sampel,
raczej starczy by zatankować wache,
Starter, dowodzę jak Norton Commander,
no to w trase, na przejażdżke tym statkiem,
heksogonalnie dźwięk jest kształtem,
wiesz, że mam ten piękny styl jak gwiezdny pył na Marsie,
to nie Star Wars, choć, ciągle walczą,
rządzą siecią cioty jak babie lato,
hip hop ma wirusa, tu szczepią przemoc,
jak w ping pong Andrzej Grubba, rakietą w niebo,
moją chorobą jest horoskop, mam raka,
skorupiaka, choć, nie cofam się nadal,
już miałem zamiar, bo poczułem się tu obcy,
mam ok pod sklepieniem, jestem gotowy.
Bo dał mi ogień, Bóg abym topił lód,
nie mam złotych ust, mam je po nim
więc pukam do twych wrót parą dłoni, cóż
słyszę, widzę, mówię, czy otworzysz ?
Bo dał mi stopy, on abym wchodził w gąszcz,
nie mam złotych myśli, myślę o was
wymyśliłem świat, parą oczu, w snach,
niosę światło jak gwiazda północna.
Star, czyli szczury od tyłu,
znasz ich kilku znasz ich synu z głośników,
o tobie mowa, jasny punkt, który kona,
takie gwiazdy zgasną jak supernowa,
jesteś, satelitą wroga, zakłócasz Boga,
śmieszne, widzisz grę w kalejdoskopach ?
sprzedaj wartość, oryginał, to będziesz wieczny,
nie jak gwiazdor, z komina, nikt w Ciebie nie wierzy,
jedyne co Cię łączy z gwiazdą, to gaz,
trujący, wypuszczasz go w miasto, na wiatr,
bezwonny, jak dotknie mój ogień, na dniach,
to odlicz, wypierdoli Cię w kosmos, ten rap !
stacja, Ja i Asfalt, jak, teleskop Hubbla,
spadnie ta konstelacja, made in china,
bo grawitacja to ta pasja w kawałkach,
więc nie bądź w All Star tylko napierdalaj jak ja!
Chciałbyś być tutaj gwiazdą wieczoru,
gwiazdy dziś nie są żadną z tych osób,
możesz być tu jak sprzęt z paragonu,
zwrócą cię bez pardonu, ziomuś,
Chciałbyś być tutaj gwiazdą wieczoru,
gwiazdy dziś nie są żadną z tych osób,
jeśli chcesz tutaj loty rozwijać,
to oni rozwiną cię jak czerwony dywan.
traktuj ten track jak rakietę do rapu,
to nie Star Trek, gra stary sampel,
raczej starczy by zatankować wache,
Starter, dowodzę jak Norton Commander,
no to w trase, na przejażdżke tym statkiem,
heksogonalnie dźwięk jest kształtem,
wiesz, że mam ten piękny styl jak gwiezdny pył na Marsie,
to nie Star Wars, choć, ciągle walczą,
rządzą siecią cioty jak babie lato,
hip hop ma wirusa, tu szczepią przemoc,
jak w ping pong Andrzej Grubba, rakietą w niebo,
moją chorobą jest horoskop, mam raka,
skorupiaka, choć, nie cofam się nadal,
już miałem zamiar, bo poczułem się tu obcy,
mam ok pod sklepieniem, jestem gotowy.
Bo dał mi ogień, Bóg abym topił lód,
nie mam złotych ust, mam je po nim
więc pukam do twych wrót parą dłoni, cóż
słyszę, widzę, mówię, czy otworzysz ?
Bo dał mi stopy, on abym wchodził w gąszcz,
nie mam złotych myśli, myślę o was
wymyśliłem świat, parą oczu, w snach,
niosę światło jak gwiazda północna.
Star, czyli szczury od tyłu,
znasz ich kilku znasz ich synu z głośników,
o tobie mowa, jasny punkt, który kona,
takie gwiazdy zgasną jak supernowa,
jesteś, satelitą wroga, zakłócasz Boga,
śmieszne, widzisz grę w kalejdoskopach ?
sprzedaj wartość, oryginał, to będziesz wieczny,
nie jak gwiazdor, z komina, nikt w Ciebie nie wierzy,
jedyne co Cię łączy z gwiazdą, to gaz,
trujący, wypuszczasz go w miasto, na wiatr,
bezwonny, jak dotknie mój ogień, na dniach,
to odlicz, wypierdoli Cię w kosmos, ten rap !
stacja, Ja i Asfalt, jak, teleskop Hubbla,
spadnie ta konstelacja, made in china,
bo grawitacja to ta pasja w kawałkach,
więc nie bądź w All Star tylko napierdalaj jak ja!
Chciałbyś być tutaj gwiazdą wieczoru,
gwiazdy dziś nie są żadną z tych osób,
możesz być tu jak sprzęt z paragonu,
zwrócą cię bez pardonu, ziomuś,
Chciałbyś być tutaj gwiazdą wieczoru,
gwiazdy dziś nie są żadną z tych osób,
jeśli chcesz tutaj loty rozwijać,
to oni rozwiną cię jak czerwony dywan.