Mam na prerii dom, mam dom, mam dom
tam przykucnę u drzwi i...,
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie moje myśli.
Rozkulbaczę konie, zaproszę je za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę własne.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę.
I będę czekał spokojny, zły nie będę w ogóle,
Jeśli będą wśród was także te ochrypło-czarno-ponure.
Byleby gaz uiścić, będziemy sobie pichcić, będziemy sobie mieszkać.
Was, braciszkowie czarni, czule przytulę, przeganiać was chcę przestać.
Przemówicie do mnie, ja wysłucham co macie do powiedzenia,
Bo żeby się obudzić, muszę poznać datę i miejsce waszego urodzenia.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę własne.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę.
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą braciszkowie moje, jadą (gnoje)
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą braciszkowie moje, jadą (trochę się ich boję)
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą (w pistoletach mają ołowiano-chu.jo.we nastroje).
Mam na prerii dom, dom, dom tam przykucnę u drzwi i...,
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie moje myśli.
Rozkulbaczę konie, zaproszę je za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?
I będę pytał spokojny, zły... ja nie będę w ogóle,
Jeśli będą wśród was także te ochrypło-czarno-ponure.
Byleby gaz uiścić, będziemy sobie pichcić, będziemy sobie mieszkać.
Was, braciszkowie czarni, czule przytulę, przeganiać was chcę przestać.
tam przykucnę u drzwi i...,
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie moje myśli.
Rozkulbaczę konie, zaproszę je za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę własne.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę.
I będę czekał spokojny, zły nie będę w ogóle,
Jeśli będą wśród was także te ochrypło-czarno-ponure.
Byleby gaz uiścić, będziemy sobie pichcić, będziemy sobie mieszkać.
Was, braciszkowie czarni, czule przytulę, przeganiać was chcę przestać.
Przemówicie do mnie, ja wysłucham co macie do powiedzenia,
Bo żeby się obudzić, muszę poznać datę i miejsce waszego urodzenia.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę własne.
Będę czekał, nie zasnę, paluchy w drzwiach przytrzasnę.
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą braciszkowie moje, jadą (gnoje)
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą braciszkowie moje, jadą (trochę się ich boję)
Jadą braciszkowie moje, jadą - Czarne kowboje
Jadą (w pistoletach mają ołowiano-chu.jo.we nastroje).
Mam na prerii dom, dom, dom tam przykucnę u drzwi i...,
Postaram się nie zmrużyć oka, gdy przyjadą do mnie moje myśli.
Rozkulbaczę konie, zaproszę je za próg, zapytam: jak droga?
Zapytam: należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?
I będę pytał spokojny, zły... ja nie będę w ogóle,
Jeśli będą wśród was także te ochrypło-czarno-ponure.
Byleby gaz uiścić, będziemy sobie pichcić, będziemy sobie mieszkać.
Was, braciszkowie czarni, czule przytulę, przeganiać was chcę przestać.