Joka
Kontem swego OK.
Widzę to, chwytam to
Pomimo swego oka
Hej, pomimo niewiary
Pomimo śmiechu, potem hej stary
To nie głupoty
Bo po tym widzę kłopoty
Słyszę dialogi i w nogi i kroki
Stawiam szybciej niż czas
Stawiam szybciej od was, lala lala lalala
To hałas dla ciebie, dla mnie nie
Bo nie nie nie, nie
Ja to wiem, przysięgam
Z wyprzedzeniem, ja sięgam
W kalendarz, kopie w banie
Gdzie enigma, antyenigma łamie
I nigdy nie kłamie
To nie głupota, Joka kontem swego OK.
Kontem OK.
Kontem, kontem swego OK. x6
Joka, kontem swego OK.
I znów
Kontem swego OK. Widzę, że
Nigdy wierzyć mi nie chce, nie
O nie, hej mojej dziewczynie
Na dłoni coś wyrośnie
Zanim mnie dogoni
Zazdrośnie zaś wzrokiem podążają oni
Kątem oka ja patrzą zza skroni
Patrzą bo po tym, patrzą to widzą
Okiem gonią, jestem bliżej
Koniec, początek słowa od nowa
Umysłu głowa
Umysłu kroki, to nie głupoty
Bo potem widzę kłopoty
Słyszą dialogi i w nogi mój drogi
To połowa tej drogi
Potem gotowa, zadziwia Cię głowa
Co chowa, jazdę dla kamikadze
Wiem co się stanie, czas na łopatki kładę
Jadę, poker pik
Karty na stół, nikt mi nie wierzy
Czemu wygrywam, odpływam
Zapamiętaj jak się nazywam
Zapamiętaj co potrafię
Skoki w dal, wzdłuż, w czasie
Przewiduje słowa, przewiduje sytuacje
Koncentracje mam jak nigdy
I gdy wgniatam wszelkie pizdy
Pęka opoka, bo to jest nowa epoka
Kontem, kontem swego OK. x7
Joka, kontem swego OK.
Kontem swego OK.
Widzę to, chwytam to
Pomimo swego oka
Hej, pomimo niewiary
Pomimo śmiechu, potem hej stary
To nie głupoty
Bo po tym widzę kłopoty
Słyszę dialogi i w nogi i kroki
Stawiam szybciej niż czas
Stawiam szybciej od was, lala lala lalala
To hałas dla ciebie, dla mnie nie
Bo nie nie nie, nie
Ja to wiem, przysięgam
Z wyprzedzeniem, ja sięgam
W kalendarz, kopie w banie
Gdzie enigma, antyenigma łamie
I nigdy nie kłamie
To nie głupota, Joka kontem swego OK.
Kontem OK.
Kontem, kontem swego OK. x6
Joka, kontem swego OK.
I znów
Kontem swego OK. Widzę, że
Nigdy wierzyć mi nie chce, nie
O nie, hej mojej dziewczynie
Na dłoni coś wyrośnie
Zanim mnie dogoni
Zazdrośnie zaś wzrokiem podążają oni
Kątem oka ja patrzą zza skroni
Patrzą bo po tym, patrzą to widzą
Okiem gonią, jestem bliżej
Koniec, początek słowa od nowa
Umysłu głowa
Umysłu kroki, to nie głupoty
Bo potem widzę kłopoty
Słyszą dialogi i w nogi mój drogi
To połowa tej drogi
Potem gotowa, zadziwia Cię głowa
Co chowa, jazdę dla kamikadze
Wiem co się stanie, czas na łopatki kładę
Jadę, poker pik
Karty na stół, nikt mi nie wierzy
Czemu wygrywam, odpływam
Zapamiętaj jak się nazywam
Zapamiętaj co potrafię
Skoki w dal, wzdłuż, w czasie
Przewiduje słowa, przewiduje sytuacje
Koncentracje mam jak nigdy
I gdy wgniatam wszelkie pizdy
Pęka opoka, bo to jest nowa epoka
Kontem, kontem swego OK. x7
Joka, kontem swego OK.