Chodź,
opowiem ci historię,
sam znasz ją przecież dobrze.
Dni kończące się nad ranem,
noce krótkie i pijane
i jeszcze wstyd,
a może żal
kilku chwil,
a może lat.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Głos
obija się o ściany
głowy wciąż pijanej.
Czas
przez palce mi przecieka.
Czuję
jak ucieka
życie z moich żył,
życie,
te parę chwil.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Jestem słowem w twoich ustach.
Jestem gościem twego ciała.
Jestem.
Teraz jestem.
Zniknę.
Przecież wiesz sama.
Nieobecni nie mają racji.
Nieobecni nie istnieją.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Monotonnia przemijania...
by Bili
opowiem ci historię,
sam znasz ją przecież dobrze.
Dni kończące się nad ranem,
noce krótkie i pijane
i jeszcze wstyd,
a może żal
kilku chwil,
a może lat.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Głos
obija się o ściany
głowy wciąż pijanej.
Czas
przez palce mi przecieka.
Czuję
jak ucieka
życie z moich żył,
życie,
te parę chwil.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Jestem słowem w twoich ustach.
Jestem gościem twego ciała.
Jestem.
Teraz jestem.
Zniknę.
Przecież wiesz sama.
Nieobecni nie mają racji.
Nieobecni nie istnieją.
Monotonia przemijania...
(niezrozumiałe dźwięki)
Monotonnia przemijania...
by Bili