.

Dola Jednego Artysty Fotografika Lyrics

Był w Krakowie dom jak inne,
Żyło serce w niem niewinne,
Mężczyzna fotografista,
Pan Kaziek zdolny artysta.
Aż raz przyszło do atelier,
Siedm braci s***nych śmiertelnie,
Zamylyca swe zraszają,
I w te słowa zagajają:

Panie Kazik, miej pan serce,
Bo my dzisiej są w rozterce,
Prosim chłopcy zapłakane,
Pstryknij w trumnie naszę mamę.

Zrób mamusię nam wdechowo,
Tu gromniczka, tu obrazek,
Sześć odbitek pocztówkowo
I nie licz pan dużo razem.
To dla wuja z Ameryki,
Bo nieboszczka aż tam ma go,
Zrób pan rozpacz, zrób pan krzyki,
Może przyśle co z Chicago.

Bije zegar już na wieży,
Czarna dama w trumnie leży,
Pan Kazimierz fleszem pstryka,
Na to dama się ocyka.

Głosem z grobu mówi: Może,
Trochę bokiem się położę
I pod okiem machnę tuszem,
To Chicago lepiej wzruszę.
Artysta się zdenerwował,
Skoczył z piętra prost w chorował,
Bo nie lubił z całej duszy,
Gdy przy zdjęciu się kto ruszy.

Nocną skargę czasem słychać,
Duch artysty cicho wzdycha,
Ludzie, ach, to nie brzmi dumnie,
Kiedy kantujecie w trumnie,
Ludzie, ach, to nie brzmi dumnie,
Kiedy kantujecie w trumnie.
Report lyrics