Cywilizowany, czy wyluzowany do granic
Trzy miliony wybudowanych granic mam za nic
Taniec pragnień nie ma zagadnień dla mnie
Którymi nie zabawię się jak chcesz to ładnie
Choć wiesz, że raczej wolę tą czarną magię
Tabu? poszło do pubu na piwo
Tabu? nikt już tu nie pamięta co znaczyło
Opętanie z pożądaniem, wyuzdanie się wije
A zakłopotanie przygląda się temu wstydliwie
I kłamie, że nie ma ochoty na takie same
Pieszczoty sam na sam z dobrym wychowaniem
Tak nie wypada, pokłada się i trochę się boi
Czy to boli, tak broić do woli, pomyśl
To co przystoi pręży się i stroi na wzór idoli
Powściągliwość męczy u podbrzusza silnej woli
Przyzwoitość pożądliwie patrzy na te umizgi
A intymność stanęła z boku z uśmiechem Mona Lisy
Chuć to domina robi z uczuć niewolnika
Czuć już jak pachnie, bo doszedł już świnio
Który dobrze udobruchał wszystkie s***ki
Na stole przyczyna namiętnie pieści skutki
a***izują się nawzajem zakąski i wódki
Szklanki mają grupowe zabawy z kieliszkami
A leżanki trzeszczą radośnie pod ciężarami
Słodko i rytmicznie pulsującymi na nich
Bosko, romantycznie, oddani i skonani
Pokusy we mnie, we mnie
Choć elokwentnie, elokwentnie
Uderzają zbyt celnie, zbyt celnie
To niebezpieczne, niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Pokusy we mnie
Choć elokwentnie
Uderzają zbyt celnie
To niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Audi pokazuje BMW środkowy kluczyk
Mercedes ma gwiazdę i nie każdy go kupi
Aston Martin patrzy z góry, bo wszyscy są głupi
Ford się chowa, trochę szkoda ale go poznasz
Bo nie każda morda pasuje do Forda
Zioło spłonęło ze wstydu, że hasz wszedł w lufkę
A kiedy z nią skończył to wytarł się w bibułkę
Funt stoi sztywno jak królewskie berło
I gardzi mizerną strefą erogenną euro
Frank ma większego kursa niż dolar
Temu wciąż opada i łapie przez to doła
Miał busz, ale zgolił, chciał się podobać i wtopa
Został mu barak i jedna brzydka ropa
Złoty wciska w szparkę, hazard go popycha
Zaliczył parkę, niestety automat miał streeta
Koka pudruje nosek, bo robi się na bóstwo
Ona jest królową więc nie patrzy na pospólstwo
A królewna ścieżka i siedmiu kreskolubków
Jadą na krajówce, bo preferują trueschool
Oni mają luz, im nic nie przeszkadza
Stoją trochę nerwowo w kolejce do aptekarza
Alkohol już nie staje na wysokości zadania
Więc sam ze sobą dalej się upaja
Wstyd się ślini, wina się wini, świnia się beztrosko świni
Spontanicznie bez przyczyny, wszyscy się przyzwyczaili
Pociąg się poci, stoi i sapie
Ledwo zipie, ale sypie koła w ruch na stacje
Popęd się lepi, kapie i pachnie
Doszedł i wciąż kipi dopóki nie zaśnie
Gdy światło zgaśnie, a właśnie rano
Zaspany obudzisz się z myślami
Że jednak jesteś trochę niecywilizowany...
Pokusy we mnie, we mnie
Choć elokwentnie, elokwentnie
Uderzają zbyt celnie, zbyt celnie
To niebezpieczne, niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Pokusy we mnie
Choć elokwentnie
Uderzają zbyt celnie
To niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Trzy miliony wybudowanych granic mam za nic
Taniec pragnień nie ma zagadnień dla mnie
Którymi nie zabawię się jak chcesz to ładnie
Choć wiesz, że raczej wolę tą czarną magię
Tabu? poszło do pubu na piwo
Tabu? nikt już tu nie pamięta co znaczyło
Opętanie z pożądaniem, wyuzdanie się wije
A zakłopotanie przygląda się temu wstydliwie
I kłamie, że nie ma ochoty na takie same
Pieszczoty sam na sam z dobrym wychowaniem
Tak nie wypada, pokłada się i trochę się boi
Czy to boli, tak broić do woli, pomyśl
To co przystoi pręży się i stroi na wzór idoli
Powściągliwość męczy u podbrzusza silnej woli
Przyzwoitość pożądliwie patrzy na te umizgi
A intymność stanęła z boku z uśmiechem Mona Lisy
Chuć to domina robi z uczuć niewolnika
Czuć już jak pachnie, bo doszedł już świnio
Który dobrze udobruchał wszystkie s***ki
Na stole przyczyna namiętnie pieści skutki
a***izują się nawzajem zakąski i wódki
Szklanki mają grupowe zabawy z kieliszkami
A leżanki trzeszczą radośnie pod ciężarami
Słodko i rytmicznie pulsującymi na nich
Bosko, romantycznie, oddani i skonani
Pokusy we mnie, we mnie
Choć elokwentnie, elokwentnie
Uderzają zbyt celnie, zbyt celnie
To niebezpieczne, niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Pokusy we mnie
Choć elokwentnie
Uderzają zbyt celnie
To niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Audi pokazuje BMW środkowy kluczyk
Mercedes ma gwiazdę i nie każdy go kupi
Aston Martin patrzy z góry, bo wszyscy są głupi
Ford się chowa, trochę szkoda ale go poznasz
Bo nie każda morda pasuje do Forda
Zioło spłonęło ze wstydu, że hasz wszedł w lufkę
A kiedy z nią skończył to wytarł się w bibułkę
Funt stoi sztywno jak królewskie berło
I gardzi mizerną strefą erogenną euro
Frank ma większego kursa niż dolar
Temu wciąż opada i łapie przez to doła
Miał busz, ale zgolił, chciał się podobać i wtopa
Został mu barak i jedna brzydka ropa
Złoty wciska w szparkę, hazard go popycha
Zaliczył parkę, niestety automat miał streeta
Koka pudruje nosek, bo robi się na bóstwo
Ona jest królową więc nie patrzy na pospólstwo
A królewna ścieżka i siedmiu kreskolubków
Jadą na krajówce, bo preferują trueschool
Oni mają luz, im nic nie przeszkadza
Stoją trochę nerwowo w kolejce do aptekarza
Alkohol już nie staje na wysokości zadania
Więc sam ze sobą dalej się upaja
Wstyd się ślini, wina się wini, świnia się beztrosko świni
Spontanicznie bez przyczyny, wszyscy się przyzwyczaili
Pociąg się poci, stoi i sapie
Ledwo zipie, ale sypie koła w ruch na stacje
Popęd się lepi, kapie i pachnie
Doszedł i wciąż kipi dopóki nie zaśnie
Gdy światło zgaśnie, a właśnie rano
Zaspany obudzisz się z myślami
Że jednak jesteś trochę niecywilizowany...
Pokusy we mnie, we mnie
Choć elokwentnie, elokwentnie
Uderzają zbyt celnie, zbyt celnie
To niebezpieczne, niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach
Pokusy we mnie
Choć elokwentnie
Uderzają zbyt celnie
To niebezpieczne
Stan zobowiązuje to oczywiste
Jak pierdolić to tylko potoczyście
Wyższa kultura osobista
Jak się świnić to ze swadą i w białych rękawiczkach