.

Wszyscy święci Lyrics

W.E.N.A.:
Do szkoły przyszedł nowy belfer, dwa dwieście na rękę
Nie miał lekko na studiach, płacił za magisterkę
Ten mały sekret zdradził narzeczonej
Mieszkał z nią przy szkole, nie stać go na pierścionek
Wrócił lekcję wcześniej, minął się z innym nauczycielem
Z tej samej szkoły, wchodząc do windy
Wszystkim uczniom w klasie wystawił pizdy
Myślał, biją się gnoje, każdy z nich jest winny
Znalazł czyjś kluczyk do auta, wybiegł za drzwi
Wyobraźnia to głupi doradca
Schody, klatki, tracił oddech biegnąc do pracy
Poznał markę i właściciela, chce go zobaczyć
Teraz mija korytarze gimnazjum, lekcyjna cisza
Od środka rozsadza go zazdrość
Tamten wszedł do gabinetu dyrekcji
Nowy straci pracę dziś przed upływem tej lekcji

"Tu każdy czegoś pragnie, wizji bycia, życia panem póki niemoc cię dopadnie"

VNM:
Ojciec smażył sojowe kotlety w woku
A jego mały synek wraca na obiad ze szkoły z pizdą na lewym oku
"Kto ci to zrobił? Tato uspokoi tych wariatów!"
"Tato, nie, mogę więcej soli do ziemniaków?"
A to gnoje, zastraszyli go
Po tym jak pobili go, zakłada buty, pogina w tej chwili do
Szkoły, niech się o tym dowie pan pedagog
Mu wygarnie żwawo, że na przemoc tu chamy tę lachę kładą
"Syn ma nieprzespane noce
A wasza rola nie ogranicza się, kurwa, do wystawiania ocen!"
"Przepraszam Pana, to się więcej nie powtórzy
Dostaną za swoje te łobuzy"
I nazajutrz, "Kto pobił Grzesia?!
Jeżeli się nikt nie przyzna, szybka krzywda
Każdy do dziennika pizda!"
Milczą, on nie odwoła wyroku
A Grzesiu wróci na obiad z drugą pizdą na prawym oku
"Tu każdy czegoś pragnie, wizji bycia, życia panem póki niemoc cię dopadnie"

Hades:
Rzadko chodził do szkoły, srał na nauczycieli
Mówił: "Pierdolą pierdoły, pierdolić jebanych cweli!"
Tato alkoholik, mamę głowa boli
A sąsiedzi nie widzieli nic i nikt nie dzwonił
Myśleli, że Krzyś się niczego nie boi
Bo chodzi z głową do góry i dawno przyzwyczaił się do awantury
Się przyzywczaił do postkomuny
k**ple łobuzy i ćpuny, jeden grał za pół litra wódy
Muzyk, dostał gitarę, gdy kuzyk poszedł do puchy
Krzyś wyjął mu ze sklepu nówki sztuki struny
Jednej brakowało w komplecie
Bo gnój powiesił się na kratach w szatni po osatatnim wfie
Zdjął go Grzesiek, dzieciak którego pobił wcześniej
To ten małolat, co nie wjebał go, choć mógł nieźle
On nie powiedział ani słowa
Popatrz, te rzeczy dzieją się koło nas
"Tu każdy czegoś pragnie, wizji bycia, życia panem póki niemoc cię dopadnie"

Diox:
Ona widziała co się z nim dzieję już któryś rok z kolei
Ale wciąż bała się pytać, bo bała się odpowiedzi
Raz, nie wytrzymała i spytała skąd to ma
Powiedział, że ją zdradził, siniak to malinka ta
Znam wiele historii, tą prawie z autopsji
Tą pełny przemocy, w dzień bracie i w nocy
Zapewniał o miłość ją, ona to samo
Jak Julia i Romeo, tylko kurwa Krzyś z Kasią
On wielki muzyk, kompozytor strun w szatni
Zostawił ją samą na wietrze, gasną zapałki
Na krześle stanęła, zaciągnęła sznur na łeb
I zamiast łez, z jej oczu popłynęła krew
Oddana sto procent prawdziwa miłość bracie
Pozostawiła brata i samotną matkę z rakiem
Brat miał pięć lat, matka zmarła za moment
Dom dziecka, szach-mat, brat poznał patologię
Report lyrics