Satyr
Gdy ksiê¿ycowe srebrne oblicze,
Zerka³o z ciekawoœci¹ na dó³.
W ciemnoœciach odwiecznych lasów,
Gdy ¿a³oœnie wicher wy³,
Gdy kruk zakraka³, na samotnym dêbie...
W mlecznym wyziewach ziemi,
Wœród gêstwin nieprzneknionej kniei,
Zrodzi³em siê jako dziki m¹¿.
Syn Mroku oraz Drzew.
Jestem Panem leœnym ostêpów.
Przez wieki przemierzam dzik¹ krainê,
Znam mowê lasu i nocy szept.
Me oczy gorej¹ce w Mroku.
Me k³y i pazury odbijaj¹ce ksiê¿ycowy blask.
Szyderczo œmieje siê z cz³owieczego Strachu.
Nie obcy jest mi widok jego krwi.
Jestem stary niczym tysi¹cletni d¹b.
Zrodznoy w Mroku. Dziki m¹¿.
Satyr
When the moon's silver face
Was glancing down with curiosity...
In the everlasting darkness of the forest,
When the wind was piteously wailing...
When a raven croaked on a solitary Oak...
In milky fumes of earth,
Amidst the thickets of an impenetrable forest,
I was born as the wild man.
The son of darkness and trees.
I am the Lord of the forest depths.
Throughout the ages I roam the wild country,
I know the speech of forest and whispering of night.
My eyes glow in Darkness.
My fangs and claws reflect the moonshine.
I laugh derisively at human fear.
I am not unfamiliar with the sight of his blood.
I am as old as an Oak of a thousand years.
Born in the Dark. The Wild Man.
Gdy ksiê¿ycowe srebrne oblicze,
Zerka³o z ciekawoœci¹ na dó³.
W ciemnoœciach odwiecznych lasów,
Gdy ¿a³oœnie wicher wy³,
Gdy kruk zakraka³, na samotnym dêbie...
W mlecznym wyziewach ziemi,
Wœród gêstwin nieprzneknionej kniei,
Zrodzi³em siê jako dziki m¹¿.
Syn Mroku oraz Drzew.
Jestem Panem leœnym ostêpów.
Przez wieki przemierzam dzik¹ krainê,
Znam mowê lasu i nocy szept.
Me oczy gorej¹ce w Mroku.
Me k³y i pazury odbijaj¹ce ksiê¿ycowy blask.
Szyderczo œmieje siê z cz³owieczego Strachu.
Nie obcy jest mi widok jego krwi.
Jestem stary niczym tysi¹cletni d¹b.
Zrodznoy w Mroku. Dziki m¹¿.
Satyr
When the moon's silver face
Was glancing down with curiosity...
In the everlasting darkness of the forest,
When the wind was piteously wailing...
When a raven croaked on a solitary Oak...
In milky fumes of earth,
Amidst the thickets of an impenetrable forest,
I was born as the wild man.
The son of darkness and trees.
I am the Lord of the forest depths.
Throughout the ages I roam the wild country,
I know the speech of forest and whispering of night.
My eyes glow in Darkness.
My fangs and claws reflect the moonshine.
I laugh derisively at human fear.
I am not unfamiliar with the sight of his blood.
I am as old as an Oak of a thousand years.
Born in the Dark. The Wild Man.