Mam swoje miejsce przy barze,
W tawernie, gdzie szanty przygrywam od lat.
Lubię słuchać o czym się gwarzy,
Lubię wiedzieć, co, gdzie i jak.
Czasem trafię na nową opowieść,
Czasem wszystko, co słyszę, już skądś jakbym znał...
Tylko słowa piwem podlane
Całkiem nowych nabrały barw.
Kiedy słońce zachodzić zaczyna,
Jak co wieczór z tawerny niesie znajomy gwar...
Tylko większe przechyły, tylko silniejszy wiatr,
W opowieściach, tych samych od lat.
Tamtym czterem, przy stole, na końcu,
Obojętne, czy ktoś już ich opowieść zna,
Gdy się do nich niebacznie przysiądziesz,
Nie wypuszczą tak łatwo cię z łap.
Długowłosy w kącie pod ścianą,
Dla niejednej dziewczyny straszny przeżywał sztorm,
Dla tej rudej, co w oczy mu patrzy tak,
Dzisiaj pewnie popłynie na Horn...
Kiedy słońce zachodzić zaczyna
Są tu tacy, co to wszystkich znają,
Z każdym są po imieniu, czy chce tego, czy nie,
Dobrych rad mają zawsze bez liku
I zamęczyć cię mogą na śmierć.
O tym, jak kiedyś w morzu rzucało,
Opowiada tu każdy, byle słuchaczy miał,
A im więcej sobie wypije,
Tym częściej uderza szkwał.
Kiedy słońce zachodzić zaczyna
Mam swoje miejsce przy barze,
W tawernie, gdzie szanty przygrywam od lat.
I jak każdy kto tutaj przychodzi,
Swoja własną opowieść też mam.
Znacie wszyscy mnie tu nie od wczoraj,
Ta historia to prawda, szczera jak złoty ząb.
Może czasem- dla dobra narracji-
O dni kilka przedłużę ten sztorm...
Kiedy słońce zachodzić zaczyna
W tawernie, gdzie szanty przygrywam od lat.
Lubię słuchać o czym się gwarzy,
Lubię wiedzieć, co, gdzie i jak.
Czasem trafię na nową opowieść,
Czasem wszystko, co słyszę, już skądś jakbym znał...
Tylko słowa piwem podlane
Całkiem nowych nabrały barw.
Kiedy słońce zachodzić zaczyna,
Jak co wieczór z tawerny niesie znajomy gwar...
Tylko większe przechyły, tylko silniejszy wiatr,
W opowieściach, tych samych od lat.
Tamtym czterem, przy stole, na końcu,
Obojętne, czy ktoś już ich opowieść zna,
Gdy się do nich niebacznie przysiądziesz,
Nie wypuszczą tak łatwo cię z łap.
Długowłosy w kącie pod ścianą,
Dla niejednej dziewczyny straszny przeżywał sztorm,
Dla tej rudej, co w oczy mu patrzy tak,
Dzisiaj pewnie popłynie na Horn...
Kiedy słońce zachodzić zaczyna
Są tu tacy, co to wszystkich znają,
Z każdym są po imieniu, czy chce tego, czy nie,
Dobrych rad mają zawsze bez liku
I zamęczyć cię mogą na śmierć.
O tym, jak kiedyś w morzu rzucało,
Opowiada tu każdy, byle słuchaczy miał,
A im więcej sobie wypije,
Tym częściej uderza szkwał.
Kiedy słońce zachodzić zaczyna
Mam swoje miejsce przy barze,
W tawernie, gdzie szanty przygrywam od lat.
I jak każdy kto tutaj przychodzi,
Swoja własną opowieść też mam.
Znacie wszyscy mnie tu nie od wczoraj,
Ta historia to prawda, szczera jak złoty ząb.
Może czasem- dla dobra narracji-
O dni kilka przedłużę ten sztorm...
Kiedy słońce zachodzić zaczyna