Ja mam dosyć
Już nie chce więcej
Ty wypuszczasz dym z papierosa a ja rozkładam bezlitośnie ręce
Mam ranę na wylot
Na wylot ranę mam
Ktoś chwyta mnie za ramie marszczę czoło idę dalej sam
Trzymam kurczowo bebechy
Układam je niezdarnie
Przecieram zmęczone oczy widzę coraz marniej
Podpieram się o ścianę którą dawno pokrył brud, kurz
Padam
Podnoszę się idę proszę przestań już
Już nie mogę dłużej
To boli rani na wylot tnie jak żyletka
Uleciała rozmowa przyjemna i lekka
Na wylot mnie rani pani
Niech pani ma litość już nie chce nie mogę słuchać dłużej
Ja chce rozpłynąć się po ścianach powrócić niewidziany
Powrócić droga na skrót
I rozejść się po katach jak smród
Jak smród
Jak smród
Ref.: Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Słowa tną jak chcą, uwierają w boku
Słowa tną jak chcą, uwierają w boku
Krakowskie przedmieście nowy świat
Przedzieram się przez tłum ludzi
Ty idziesz za mną
Krok w krok ja w bok ty w bok
Dziurę na wylot na wylot mnie już znasz
Patrzysz się na mnie z politowaniem
Zacząłeś to sam
Wiec masz co masz
Ktoś wpada na mnie śmieje mi się prosto w twarz
Jestem trafiony trafiony pociskiem który wyleciał o tak niechcący prosto z twoich ust
Patrzyłem ci w oczy prosząc o spokój kiedy ty pociągnęłaś za spust
Na wylot
Wkładam rękę gdzieś w okolicach brzucha i drapie się po plecach
Pochylam się i zerkam przez dziurę na świat
Budowany przeze mnie przez parę ładnych lat
Znasz mnie na wylot
Wiec wiesz jak dotknąć mnie od środka i ścisnąć za bebechy
Nie mów nic rozpłyńmy się w fotelu topmy tam duże małe grzechy
Ja nawlekam nitkę na igle by zszyć ciągle świeża ranę
Na wylot
Na wylot dziurę
Trzymam się kurczowo ściany
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem
Już nie chce więcej
Ty wypuszczasz dym z papierosa a ja rozkładam bezlitośnie ręce
Mam ranę na wylot
Na wylot ranę mam
Ktoś chwyta mnie za ramie marszczę czoło idę dalej sam
Trzymam kurczowo bebechy
Układam je niezdarnie
Przecieram zmęczone oczy widzę coraz marniej
Podpieram się o ścianę którą dawno pokrył brud, kurz
Padam
Podnoszę się idę proszę przestań już
Już nie mogę dłużej
To boli rani na wylot tnie jak żyletka
Uleciała rozmowa przyjemna i lekka
Na wylot mnie rani pani
Niech pani ma litość już nie chce nie mogę słuchać dłużej
Ja chce rozpłynąć się po ścianach powrócić niewidziany
Powrócić droga na skrót
I rozejść się po katach jak smród
Jak smród
Jak smród
Ref.: Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Mam ranę na wylot na wylot ranę mam
Słowa tną jak chcą, uwierają w boku
Słowa tną jak chcą, uwierają w boku
Krakowskie przedmieście nowy świat
Przedzieram się przez tłum ludzi
Ty idziesz za mną
Krok w krok ja w bok ty w bok
Dziurę na wylot na wylot mnie już znasz
Patrzysz się na mnie z politowaniem
Zacząłeś to sam
Wiec masz co masz
Ktoś wpada na mnie śmieje mi się prosto w twarz
Jestem trafiony trafiony pociskiem który wyleciał o tak niechcący prosto z twoich ust
Patrzyłem ci w oczy prosząc o spokój kiedy ty pociągnęłaś za spust
Na wylot
Wkładam rękę gdzieś w okolicach brzucha i drapie się po plecach
Pochylam się i zerkam przez dziurę na świat
Budowany przeze mnie przez parę ładnych lat
Znasz mnie na wylot
Wiec wiesz jak dotknąć mnie od środka i ścisnąć za bebechy
Nie mów nic rozpłyńmy się w fotelu topmy tam duże małe grzechy
Ja nawlekam nitkę na igle by zszyć ciągle świeża ranę
Na wylot
Na wylot dziurę
Trzymam się kurczowo ściany
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem
Obwiązuje ranę sznurem