Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie,
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie.
Życie się nie kończy, ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego.
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć.
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż.
Pod maska powagi lepiej się przyjrzyj,
Jak lód pozbawiony pęknięć początkach grudniowej odwilży,
Zwilży cerę, deszcz przez ceregiele przejść,
Po to żeby utopić s***ek w łez jeziorze,
To co że ciężko, wiesz to prze co przejść człowiek musi wiesz,
Przesz ich już nie ma gdzieś,
Znikły, wyschły, wsiąkły w grunt tu po słonych łzach przyjdzie, Czas na uśmiech triumfu wraz,
Zgasł blask szmaragdów, świat znów zamarł przez te brylanty Kapiące na ubrania,
A jedyne co zostanie to te łzy na dłoniach, gdy,
Ziemia skończy jak Venus martwa i wypalona, mowie Ci,
Łzy ku pokrzepieniu serc i opłaca się dawać odczuć małym Ludziom ze są wielcy,
Dręczy nas ten problem, na policzkach słone sople, krople, deszcz za Oknem ,
Płacze niebo, patrze nie dość masz słonych pereł, widzę nie Dość ale masz nadzieje,
(masz nadzieje)
I mam ja tez, spadają liście z drzew, pada deszcz,
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie,
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie,
Życie się nie kończy ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego,
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć,
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż
To te łzy które wyparowały w płomieniach uczuć i tu,
Nie każdy w środku jest twardszy od granitu, przytul,
Bliska osobę niektórzy śpią już, niektórzy wola nicość która ma W sobie tyle spokoju, kto,
Nadzieje zdobył a nie zdobył reszty,
Będzie musiał także to stracić co zdobył,
Nie wierzmy w te złe sny, rześki wiatr i miliardy gwiazd,
Nic tak jak płacz nie ujawnia naszych wad,
No wiesz płacz oczyszcza, gdzieś nad nami, miedzy chmurami, Radość a zal, tu w blokowiskach,
Setki myśli a w sercach bólu,
Płomienie zniczy odbijających się od marmuru bólu, więcej, Zdjęcie w jednej krzyż w drugiej ręce,
Chodź jestem złym człowiekiem modle się za was,
Klęczę, patrze w niebo, tęsknie nieraz,
Jeszcze się kiedyś spotkamy ale jeszcze nie teraz.
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie,
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie.
Życie się nie kończy ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego.
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć.
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż.
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie.
Życie się nie kończy, ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego.
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć.
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż.
Pod maska powagi lepiej się przyjrzyj,
Jak lód pozbawiony pęknięć początkach grudniowej odwilży,
Zwilży cerę, deszcz przez ceregiele przejść,
Po to żeby utopić s***ek w łez jeziorze,
To co że ciężko, wiesz to prze co przejść człowiek musi wiesz,
Przesz ich już nie ma gdzieś,
Znikły, wyschły, wsiąkły w grunt tu po słonych łzach przyjdzie, Czas na uśmiech triumfu wraz,
Zgasł blask szmaragdów, świat znów zamarł przez te brylanty Kapiące na ubrania,
A jedyne co zostanie to te łzy na dłoniach, gdy,
Ziemia skończy jak Venus martwa i wypalona, mowie Ci,
Łzy ku pokrzepieniu serc i opłaca się dawać odczuć małym Ludziom ze są wielcy,
Dręczy nas ten problem, na policzkach słone sople, krople, deszcz za Oknem ,
Płacze niebo, patrze nie dość masz słonych pereł, widzę nie Dość ale masz nadzieje,
(masz nadzieje)
I mam ja tez, spadają liście z drzew, pada deszcz,
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie,
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie,
Życie się nie kończy ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego,
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć,
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż
To te łzy które wyparowały w płomieniach uczuć i tu,
Nie każdy w środku jest twardszy od granitu, przytul,
Bliska osobę niektórzy śpią już, niektórzy wola nicość która ma W sobie tyle spokoju, kto,
Nadzieje zdobył a nie zdobył reszty,
Będzie musiał także to stracić co zdobył,
Nie wierzmy w te złe sny, rześki wiatr i miliardy gwiazd,
Nic tak jak płacz nie ujawnia naszych wad,
No wiesz płacz oczyszcza, gdzieś nad nami, miedzy chmurami, Radość a zal, tu w blokowiskach,
Setki myśli a w sercach bólu,
Płomienie zniczy odbijających się od marmuru bólu, więcej, Zdjęcie w jednej krzyż w drugiej ręce,
Chodź jestem złym człowiekiem modle się za was,
Klęczę, patrze w niebo, tęsknie nieraz,
Jeszcze się kiedyś spotkamy ale jeszcze nie teraz.
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie,
Tam nie wiedzą co to złość, s***ek co to cierpienie.
Życie się nie kończy ono dopiero się zaczyna kolego,
Jest tylko początkiem czegoś nowego.
Te gorzkie chwile, wszystkie piękne dni,
Niech zostaną w moim sercu dopóki będę żyć.
Nimi oddychał, widząc w zniczach chodnik wspomnisz,
Spod tafli lodu przyjdzie pora na odwilż.