I.
Już nie mogę, znowu mnie pytają "co tam u Eldoki?"
Nie znam, ponoć żyje na wolno i zrywa boki
Rozwalił się jak Basza i znów pewnie popił
Znów nie przeprasza i znów ma fajne skoki
Zapraszam, polecam szranki i konkury słowne
Trochę kultury, bo Hegemon nigdy nie wybacza
Męskie rap-feministki biją się o rap-parytet
Numer jeden priorytet - synek nagraj płytę
Pilny bądź, pilnuj końca swego nosa
Jak odejdziesz kiedyś z rapu, zostaw mu solidny posag
Jak wielu z nas, jak wielu, których znasz
I w aucie czy w hotelu na słuchawkach ich słuchasz
Złota Era dała nam frajdę - być jej rówieśnikiem
Chociaż w klubach łatwo było o granda
Na ulicy "czego kurwa słuchasz!?"
Kiedy podnosili gardę, to lała się jucha, bywa
WWA tak już ma, gorące łby, czyste serducha
Wierne diabły, które czasem zerwą się z łańcucha
Muka, była spoko, wszystko na śmiechy
To jest rap, nie tortura, choć umiem wstrzymać wam oddechy
Myślisz, że emerytuta? Pudło! Chyba śnisz
Stawiasz mur, to akurat jestem najlepszy, "Leszek" pisz
II.
Jesteśmy generacją, nie jest nam wszystko jedno
Jeśli przyniosłeś tu agresję, wyjdź na zewnątrz
Bądź pewny i kreacje Walentino bledną
Wierni rymom, wciąż dosadnie, prosto w sedno
Władcy serc już od dwóch pokoleń
Żadni władcy dusz, tu każdy pracuje na swoje
Berek, dogonić chcą nas te pieski młode
Chcieli wskoczyć na podium, lepiej skocz mi po wodę
Cała rapgra uśmiechnięta i przemiła
A za kulisami każdy myje ręce jak Piłat
Nagrywamy hity podobno dla żartów
Pokaż cycki, skandal - pięć milionów lajków
Niska ta rap-stratosfera, ten mój i twój rap
Nowa afera, jakiś typ zgubił boom bap
Jakiś typ go znajdzie i tak to mija
To życie, w którym ciężko znaleźć przyjaźń za majkiem
A bilans dnia często w szwach się rozłazi
Wiecznie ostro i gęsto - takie życie, co poradzisz?
Z fartem, a troski odłożone na później
I do zobaczenia w trasie, gdzieś miesiąc przed grudniem
Już nie mogę, znowu mnie pytają "co tam u Eldoki?"
Nie znam, ponoć żyje na wolno i zrywa boki
Rozwalił się jak Basza i znów pewnie popił
Znów nie przeprasza i znów ma fajne skoki
Zapraszam, polecam szranki i konkury słowne
Trochę kultury, bo Hegemon nigdy nie wybacza
Męskie rap-feministki biją się o rap-parytet
Numer jeden priorytet - synek nagraj płytę
Pilny bądź, pilnuj końca swego nosa
Jak odejdziesz kiedyś z rapu, zostaw mu solidny posag
Jak wielu z nas, jak wielu, których znasz
I w aucie czy w hotelu na słuchawkach ich słuchasz
Złota Era dała nam frajdę - być jej rówieśnikiem
Chociaż w klubach łatwo było o granda
Na ulicy "czego kurwa słuchasz!?"
Kiedy podnosili gardę, to lała się jucha, bywa
WWA tak już ma, gorące łby, czyste serducha
Wierne diabły, które czasem zerwą się z łańcucha
Muka, była spoko, wszystko na śmiechy
To jest rap, nie tortura, choć umiem wstrzymać wam oddechy
Myślisz, że emerytuta? Pudło! Chyba śnisz
Stawiasz mur, to akurat jestem najlepszy, "Leszek" pisz
II.
Jesteśmy generacją, nie jest nam wszystko jedno
Jeśli przyniosłeś tu agresję, wyjdź na zewnątrz
Bądź pewny i kreacje Walentino bledną
Wierni rymom, wciąż dosadnie, prosto w sedno
Władcy serc już od dwóch pokoleń
Żadni władcy dusz, tu każdy pracuje na swoje
Berek, dogonić chcą nas te pieski młode
Chcieli wskoczyć na podium, lepiej skocz mi po wodę
Cała rapgra uśmiechnięta i przemiła
A za kulisami każdy myje ręce jak Piłat
Nagrywamy hity podobno dla żartów
Pokaż cycki, skandal - pięć milionów lajków
Niska ta rap-stratosfera, ten mój i twój rap
Nowa afera, jakiś typ zgubił boom bap
Jakiś typ go znajdzie i tak to mija
To życie, w którym ciężko znaleźć przyjaźń za majkiem
A bilans dnia często w szwach się rozłazi
Wiecznie ostro i gęsto - takie życie, co poradzisz?
Z fartem, a troski odłożone na później
I do zobaczenia w trasie, gdzieś miesiąc przed grudniem