Znów buty, buty, buty, tupot nóg
i ptaków oszalałych czarny wiatr.
Kobiety stają u rozstajnych dróg,
piechocie odchodzącej patrzą w ślad.
Czy słyszysz werbel, werbel, werbel gra:
„Żołnierzu, żegnaj ją, przeżegnaj ją!"
Odchodzi pluton - tylko mgła i mgła...
I tylko przeszłość nie zachodzi mgłą.
A męstwo nasze gdzie, na miły Bóg,
gdy przyjdzie wrócić na rodzinny próg?
Kobiety za pazuchę kładą je
jak pisklę, ukradzione nam we śnie...
A gdzie kobiety nasze, powiedz, gdzie?
Gdy już nadejdzie wytęskniony dzień,
witają w progu nas i wiodą tam,
gdzie wszystko nasze ukradziono nam.
Lecz cóż po łzach, po załamaniu rąk!
Z nadzieją patrzmy w nadchodzące dni...
A pośród pól żerują stada wron,
a pośród lat echami wojna grzmi.
I znów w zaułkach buty, tupot nóg,
i ptaków oszalałych czarny targ -
kobiety stają u rozstajnych dróg,
w żołnierski podgolony patrzą kark.
i ptaków oszalałych czarny wiatr.
Kobiety stają u rozstajnych dróg,
piechocie odchodzącej patrzą w ślad.
Czy słyszysz werbel, werbel, werbel gra:
„Żołnierzu, żegnaj ją, przeżegnaj ją!"
Odchodzi pluton - tylko mgła i mgła...
I tylko przeszłość nie zachodzi mgłą.
A męstwo nasze gdzie, na miły Bóg,
gdy przyjdzie wrócić na rodzinny próg?
Kobiety za pazuchę kładą je
jak pisklę, ukradzione nam we śnie...
A gdzie kobiety nasze, powiedz, gdzie?
Gdy już nadejdzie wytęskniony dzień,
witają w progu nas i wiodą tam,
gdzie wszystko nasze ukradziono nam.
Lecz cóż po łzach, po załamaniu rąk!
Z nadzieją patrzmy w nadchodzące dni...
A pośród pól żerują stada wron,
a pośród lat echami wojna grzmi.
I znów w zaułkach buty, tupot nóg,
i ptaków oszalałych czarny targ -
kobiety stają u rozstajnych dróg,
w żołnierski podgolony patrzą kark.