Przepraszam pana
Jestem Tatiana
Przez Stefana pan mnie musiał dobrze znać
Orkiestra już przestała grać
Czy jeszcze coś ma się dziać
Cholernie s***ny jest ten gmach
Aż strach, aż strach
Przepraszam pana
Jestem pijana
Nie chcę szampana
Wolę czystą można lać
Jeśli pan łaskaw cynk mi dać
Ja mogę wstać łatwo wstać
Ja zawsze
Może to jest błąd
Pod prąd, pod prąd
Tak proszę pana
Pan leci z rana
Pan leci z rana samolotem aż do Cannes
Ach wóz rozumiem
Jedzie pan przez NRD Autobahn
Monachium, Paryż, Notre Dame
Znam, znam, znam, znam
Tak proszę pana
Zje pan banana
I morska piana zmyje szybko pana wiek
A resztę skóry niech pan gdzieś rzuci na brzeg
Tak jak mnie
Jak piękne życie ponad stan
W tym Cannes, w tym Cannes
Ja proszę pana
Też byłam znana
Jak gra Tatiana bity komplet, ludzi sznur
Feeria barw i strusich piór,
Na czele ja, za mną chór
Ale nie łatwo ja to znam
Wyjść z ram, wyjść z ram
Ja proszę pana
Byłam i w Stanach
Ja u Kazana Eli jadłam duży krem
Wdrapałam się na Building State
O chmury tak biłam łbem
I powiem panu wielki hit
To mit, to mit
Ja proszę pana
Jak karawana
Lekko zawiana sunę przestrzeń wiatr mnie pcha
W oczy mi sypie złoty piach
Może to strach zwykły strach
Jak szakal z tyłu gna i gna
Do dna, do dna
Pan proszę pana
Widział Stefana
Czy jakaś zmiana w jego życiu zaszła już przysłał mi kiedyś siedem róż
I liczył że, że a nuż
On mnie idiota kocha wciąż
Eks-mąż, eks-mąż
Ja proszę pana
Czekam do rana
Córka szatana przyjdzie do mnie wielka pchła
Tymczasem wódka nie jest zła
Jest tak jak łza, czysta łza
Nie płaczę przecież, proszę siedź
Pod śledź, pod śledź
Tak proszę pana
Sprawa przegrana
Choć na kolanach błagam
Wściekł się na mnie Bóg
Ja piję i wybaczam mu
Niech bierze mnie na swój róg
Ten mały zimny szklany Bóg
Mój Bóg, mój Bóg.
Jestem Tatiana
Przez Stefana pan mnie musiał dobrze znać
Orkiestra już przestała grać
Czy jeszcze coś ma się dziać
Cholernie s***ny jest ten gmach
Aż strach, aż strach
Przepraszam pana
Jestem pijana
Nie chcę szampana
Wolę czystą można lać
Jeśli pan łaskaw cynk mi dać
Ja mogę wstać łatwo wstać
Ja zawsze
Może to jest błąd
Pod prąd, pod prąd
Tak proszę pana
Pan leci z rana
Pan leci z rana samolotem aż do Cannes
Ach wóz rozumiem
Jedzie pan przez NRD Autobahn
Monachium, Paryż, Notre Dame
Znam, znam, znam, znam
Tak proszę pana
Zje pan banana
I morska piana zmyje szybko pana wiek
A resztę skóry niech pan gdzieś rzuci na brzeg
Tak jak mnie
Jak piękne życie ponad stan
W tym Cannes, w tym Cannes
Ja proszę pana
Też byłam znana
Jak gra Tatiana bity komplet, ludzi sznur
Feeria barw i strusich piór,
Na czele ja, za mną chór
Ale nie łatwo ja to znam
Wyjść z ram, wyjść z ram
Ja proszę pana
Byłam i w Stanach
Ja u Kazana Eli jadłam duży krem
Wdrapałam się na Building State
O chmury tak biłam łbem
I powiem panu wielki hit
To mit, to mit
Ja proszę pana
Jak karawana
Lekko zawiana sunę przestrzeń wiatr mnie pcha
W oczy mi sypie złoty piach
Może to strach zwykły strach
Jak szakal z tyłu gna i gna
Do dna, do dna
Pan proszę pana
Widział Stefana
Czy jakaś zmiana w jego życiu zaszła już przysłał mi kiedyś siedem róż
I liczył że, że a nuż
On mnie idiota kocha wciąż
Eks-mąż, eks-mąż
Ja proszę pana
Czekam do rana
Córka szatana przyjdzie do mnie wielka pchła
Tymczasem wódka nie jest zła
Jest tak jak łza, czysta łza
Nie płaczę przecież, proszę siedź
Pod śledź, pod śledź
Tak proszę pana
Sprawa przegrana
Choć na kolanach błagam
Wściekł się na mnie Bóg
Ja piję i wybaczam mu
Niech bierze mnie na swój róg
Ten mały zimny szklany Bóg
Mój Bóg, mój Bóg.