Krótki film o miejscu, gdzie Don dorastał,
Na Ziemi lecą dni, a na niebie bije w bongo rasta,
Kto go z nas zna? Każdy po swojemu,
Gram dźwięki miasta, wierzę, że to wszystko dzięki niemu,
Nic mi nie mów, dobrze wiem bywa różnie,
Jedni mają rzeźnie, inni charakterów kuźnię,
Wróci później to co było wcześniej,
Wierzyłem i grzeszyłem, gdy biegałem po tym mieście,
Tu wyrosłem na podwórkowych mitach,
Starsi mówili milcz, kiedy dzielnicowy pyta,
Pierwsze kroki na chodnikowych płytach,
Potem osiedlowy wypas, pierwszy rym na rapowych bitach,
Setki k**pli, zostało tylko paru,
Lecz nigdy nie reagowałem na komendę „waruj",
Pamiętam, pierwsze bieganiny z bandą,
Co by się nie działo, pamiętałem zawsze - mam dom,
Dziękuję mamie, obiecuje, że nie skłamię,
Nie będą mi śpiewali „Miałeś róg i czapkę chamie",
„Miałeś róg i czapkę chamie"...
Miałeś róg i czapkę...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...
Ej! Dziś jest dziś, nie wiem na co jutro trafię,
Lecz zanim stąd odejdę spiszę tą autobiografię,
Wspomną mą parafię, twarze, zapach i jej miejsca,
Dżungla miejska odciska piętno w sercach,
Za dzieciaka, gdy biegałem po kwadratach,
Jedni mieli merce, inni gnili na barakach,
Cygani w arabach, gnali w plener i w rekinach,
A na winklach tanie wina, dupy w cekinach,
Na grzbietach skorupy, spodnie piramidy, Nike,
Obrotne chłopaki miały zagraniczne fajki,
Jak częstowali to małolaty kaszleli, błyszczeli,
Kościoły w szwach pękały przy niedzieli,
Nie wiedzieli jakie tu nadchodzą zmiany,
Dla niektórych świat był i jest pojebany,
Inni nie dożyli, połączyli się z rodziną,
Jeden pędził i zginął, inny skoczył, nie wypłynął,
Dwa na wynos, za nich nalej mi w plastiku,
Znam tych historii bez liku,
Dwa na wynos, za nich nalej mi w plastiku,
Znam tych historii bez liku...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...
I pamiętam choć już lat minęła kopa,
Gintrowski, Kaczmarski, radio Wolna Europa,
Nie za głośno sztrofują ściszone głosy,
Bracia zalatani, NZS-y, głosy, skosy,
Na rewizy krzyki, ktoś zdmuchuje ulotki,
Dziś wszyscy biegną przez płotki, i chuj,
Pamiętam, ojciec robi chleb i ser na kolację,
Dzięki nim dziś wiem kto miał rację,
Parę lat później, zimniej, bywało różnie,
Wtedy, gdy wiało, padało, to bolało, teraz już nie,
Dobra puść mnie, albo dzwoń po policję,
Jestem z pokolenia tych skazanych na banicję,
Zawieszeni w czasie i przestrzeni,
Wtedy nie wierzyli, że da się c**olwiek zmienić,
Dziś zalatani, zaprzęgnięci w kieracie,
Jeden rano pije, inny rano zmawia pacierz,
Myśli, przecież nie tak miało być na świecie,
Robi „trrrach" i piszą o nim w gazecie znów,
I piszą o nim w gazecie dziś, i piszą o nim w gazecie...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...
Na Ziemi lecą dni, a na niebie bije w bongo rasta,
Kto go z nas zna? Każdy po swojemu,
Gram dźwięki miasta, wierzę, że to wszystko dzięki niemu,
Nic mi nie mów, dobrze wiem bywa różnie,
Jedni mają rzeźnie, inni charakterów kuźnię,
Wróci później to co było wcześniej,
Wierzyłem i grzeszyłem, gdy biegałem po tym mieście,
Tu wyrosłem na podwórkowych mitach,
Starsi mówili milcz, kiedy dzielnicowy pyta,
Pierwsze kroki na chodnikowych płytach,
Potem osiedlowy wypas, pierwszy rym na rapowych bitach,
Setki k**pli, zostało tylko paru,
Lecz nigdy nie reagowałem na komendę „waruj",
Pamiętam, pierwsze bieganiny z bandą,
Co by się nie działo, pamiętałem zawsze - mam dom,
Dziękuję mamie, obiecuje, że nie skłamię,
Nie będą mi śpiewali „Miałeś róg i czapkę chamie",
„Miałeś róg i czapkę chamie"...
Miałeś róg i czapkę...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...
Ej! Dziś jest dziś, nie wiem na co jutro trafię,
Lecz zanim stąd odejdę spiszę tą autobiografię,
Wspomną mą parafię, twarze, zapach i jej miejsca,
Dżungla miejska odciska piętno w sercach,
Za dzieciaka, gdy biegałem po kwadratach,
Jedni mieli merce, inni gnili na barakach,
Cygani w arabach, gnali w plener i w rekinach,
A na winklach tanie wina, dupy w cekinach,
Na grzbietach skorupy, spodnie piramidy, Nike,
Obrotne chłopaki miały zagraniczne fajki,
Jak częstowali to małolaty kaszleli, błyszczeli,
Kościoły w szwach pękały przy niedzieli,
Nie wiedzieli jakie tu nadchodzą zmiany,
Dla niektórych świat był i jest pojebany,
Inni nie dożyli, połączyli się z rodziną,
Jeden pędził i zginął, inny skoczył, nie wypłynął,
Dwa na wynos, za nich nalej mi w plastiku,
Znam tych historii bez liku,
Dwa na wynos, za nich nalej mi w plastiku,
Znam tych historii bez liku...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...
I pamiętam choć już lat minęła kopa,
Gintrowski, Kaczmarski, radio Wolna Europa,
Nie za głośno sztrofują ściszone głosy,
Bracia zalatani, NZS-y, głosy, skosy,
Na rewizy krzyki, ktoś zdmuchuje ulotki,
Dziś wszyscy biegną przez płotki, i chuj,
Pamiętam, ojciec robi chleb i ser na kolację,
Dzięki nim dziś wiem kto miał rację,
Parę lat później, zimniej, bywało różnie,
Wtedy, gdy wiało, padało, to bolało, teraz już nie,
Dobra puść mnie, albo dzwoń po policję,
Jestem z pokolenia tych skazanych na banicję,
Zawieszeni w czasie i przestrzeni,
Wtedy nie wierzyli, że da się c**olwiek zmienić,
Dziś zalatani, zaprzęgnięci w kieracie,
Jeden rano pije, inny rano zmawia pacierz,
Myśli, przecież nie tak miało być na świecie,
Robi „trrrach" i piszą o nim w gazecie znów,
I piszą o nim w gazecie dziś, i piszą o nim w gazecie...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór...
Miałeś chamie złoty róg...
Miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z piór...