Mówi Giovanni Dziadzia, na nodze Damani Dada,
Armani garniak, brat, na fali latam, na bani gadam,
Grunt pod nogami badam, choć los wali na sagan,
Z grani nie spadam, mechanizm Braga, chaos,
Jak w Somalii bałagan, dobra dla Ziomali rada,
Weź nie udawaj, wstawaj po upadku,
Przodków miej za świadków, słabych lepiej traktuj,
Nie zazdrość w żadnym wypadku, i nie paktuj z demonami, bratku,
Nie neguj faktów, nie mów, że wyrośnie kaktus ci,
Rymem szatkuj ich, dobrze traktuj beat,
Masz dość statków? To się ustatkuj dziś,
I nie mędrkuj, w bagnie nie wędkuj,
Szukaj prawdy dźwięku, przyszłość trzymaj w ręku,
I nie komentuj tych bez dokumentów i bez dobytku,
Bez domu, bez zbędnych zbytków,
Przy korytku każda świnia kwiczy, wilk szuka zdobyczy,
Pies ujada na smyczy, co się liczy?
Świat przyczyn i skutków, Gulliver wśród krasnoludków,
W krainie s***ku, zrywa więzy, bo wieży,
Wie, że zwycięży, samsara krąży, los leży w jaskini węży,
Wszechpotężny miecz - moja nadzieja, biegając w kniejach,
Milion oddechów, ma epopeja,
Beznadzieja nie dla nas, nam nie pisana (brat!),
Będzie nam dana nagroda niespodziewana (brat!),
Pod wozem kanał, na wozie banał rządzi,
Rząd rzęzi, szarpie zwierz na uwięzi się,
Szumi las, płynie czas, słowa płyną, są - miną,
I mkną, obłoki płyną, pod peleryną prawdy nie całkiem zmokną,
Choć na początku i końcu jest samotność, żeby dotknąć i poczuć, że sens,
Doprawdy jest, liczy się gest po sam kres, rwie rwetes,
Mój flow płynie jak Ganges, wczoraj Rzym i Sokrates,
Dzisiaj Jankes, od konkwisty do Visty i giełd,
Mknie balisty bełt, zajebisty zgiełk burzy,
Sztorm w kałuży - czemu to służy, ludzie?
Te piramidy wznoszone w bólu i trudzie,
Chciałbyś uciec, ale dokąd nie masz, chcą igrzysk i chleba,
Ciągły kiermasz debat, i nie masz nieba,
Nie teraz, nie tu, widząc ten brud i licząc na cud, że,
Znajdziesz grunt, wzmacniasz brud w nurcie wartkim,
A po mnie zostaną kartki i już, a „Nóż w wodzie",
Niech starszy u Polańskiego, mam Boga swego,
Niech stanie się wola jego,
A ja mam Boga swego, niech stanie się wola jego,
A ja mam Boga swego,
Mamy Boga swego nie stanie się wola jego.
Armani garniak, brat, na fali latam, na bani gadam,
Grunt pod nogami badam, choć los wali na sagan,
Z grani nie spadam, mechanizm Braga, chaos,
Jak w Somalii bałagan, dobra dla Ziomali rada,
Weź nie udawaj, wstawaj po upadku,
Przodków miej za świadków, słabych lepiej traktuj,
Nie zazdrość w żadnym wypadku, i nie paktuj z demonami, bratku,
Nie neguj faktów, nie mów, że wyrośnie kaktus ci,
Rymem szatkuj ich, dobrze traktuj beat,
Masz dość statków? To się ustatkuj dziś,
I nie mędrkuj, w bagnie nie wędkuj,
Szukaj prawdy dźwięku, przyszłość trzymaj w ręku,
I nie komentuj tych bez dokumentów i bez dobytku,
Bez domu, bez zbędnych zbytków,
Przy korytku każda świnia kwiczy, wilk szuka zdobyczy,
Pies ujada na smyczy, co się liczy?
Świat przyczyn i skutków, Gulliver wśród krasnoludków,
W krainie s***ku, zrywa więzy, bo wieży,
Wie, że zwycięży, samsara krąży, los leży w jaskini węży,
Wszechpotężny miecz - moja nadzieja, biegając w kniejach,
Milion oddechów, ma epopeja,
Beznadzieja nie dla nas, nam nie pisana (brat!),
Będzie nam dana nagroda niespodziewana (brat!),
Pod wozem kanał, na wozie banał rządzi,
Rząd rzęzi, szarpie zwierz na uwięzi się,
Szumi las, płynie czas, słowa płyną, są - miną,
I mkną, obłoki płyną, pod peleryną prawdy nie całkiem zmokną,
Choć na początku i końcu jest samotność, żeby dotknąć i poczuć, że sens,
Doprawdy jest, liczy się gest po sam kres, rwie rwetes,
Mój flow płynie jak Ganges, wczoraj Rzym i Sokrates,
Dzisiaj Jankes, od konkwisty do Visty i giełd,
Mknie balisty bełt, zajebisty zgiełk burzy,
Sztorm w kałuży - czemu to służy, ludzie?
Te piramidy wznoszone w bólu i trudzie,
Chciałbyś uciec, ale dokąd nie masz, chcą igrzysk i chleba,
Ciągły kiermasz debat, i nie masz nieba,
Nie teraz, nie tu, widząc ten brud i licząc na cud, że,
Znajdziesz grunt, wzmacniasz brud w nurcie wartkim,
A po mnie zostaną kartki i już, a „Nóż w wodzie",
Niech starszy u Polańskiego, mam Boga swego,
Niech stanie się wola jego,
A ja mam Boga swego, niech stanie się wola jego,
A ja mam Boga swego,
Mamy Boga swego nie stanie się wola jego.