.

Parapet Lyrics

Psy wyją
Na parapecie siedzę
Ulice zwieszone niezdarnie z tym chodnikiem kostropatym w dole
Śnieg z lewej
Bo tutaj był zawsze
Na skraju dzielnicy od pola
Od wschodu wieje
Psy wyją
Do moich myśli
O tym s***erze w lesie, który się odbyć nie zdążył
Bo jesień...
A teraz zima
I wyją do moich bliskich
Których ubywa i giną
I nikną po miastach
Tak samo odległych jak moje
A raczej już wcale ich nie ma
A jeśli to nie wiem
Telefon zmieniłem...
Nie dzwonię
Siedzę i macham nogami
Z szóstego to sztuka cyrkowa i chwiejna
Framuga wstrzymuje mi ręce
A ręce wstrzymują mnie jednak
Inaczej już dawno bym przepadł
I przepadłbym w śnieg ów bym przepadł
Nad pola sunąwszy pod prąd ów
Pod śnieg ów niesiony
To wiatrem, to wyciem
Jak dobrze mi byłoby opaść
Z daleka od domu od okna
Na drzewa...
Na drogę...
Na lipiec...
Na środek świeżego miesiąca gdzie
Troski nie gryzą nie gniotą
A wokół nikogo i upał
Co włosy przemieniłby w złoto
Zapomnieć że zima i zgrzyty
Że wycie przenika przez ściany
I poczuć na sobie tę ciszę
I ową się ciszą dokarmić
I poczuć na sobie tę ciszę
I ową się ciszą dokarmić...
Report lyrics
Hipertrofia (2008)
Party Wola istnienia... After party Lśnienie Diagnoza Transfuzja Przesilenie Nadmiar Nowe tereny migreny Trujące rośliny Ciągi i pociągi Osobowy Loty i odloty Emigracja Stosunek do służby wojskowej Zero osiem wojna Polish Ham Pożegnanie z mistrzami Chrum! Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców Koniec pewnego etapu Początek pewnego etapu Ekhart Na na na na Zamęt Zwalniamy Widokówka Przestrzeń nie-rzeczywista Parapet Popołudnia bezkarnie cytrynowe Ślimak Cisza i ogień Epilog ze starym prykiem Archipelagi Recykling