[I]
Pałace na cześć Boga, to do zbawienia droga
Jesteś hojny? to to pokaż i wpłać hajs na pokaz
A czerwony facet w rogach, którym ciągle straszą
Odpuści Ci cierpienie - target przepełnioną tacą
Odmiennościami gardzą, przepraszam Was bardzo
Dlaczego miłosierdzie nie brata się z tolerancją?
Kościół staje się partią, proszę, nie zaprzeczaj
Na państwowych plecach jak krzyż okalecza
Chłopie, ale heca - sąsiad nie dał na ofiarę
Może ma na piedestale, by zapchać dzieciom talerz
Ja to po całości walę - czcijcie malowidła
To podłogi wam przywalę Wasze anielskie skrzydła
I nie złapię się w sidła Waszej instytucji
Bóg nas tu zostawił bez prawa do dyskusji
Doszlibyśmy do konkluzji, nigdy nie było piekła
Sodoma jest tutaj, na ulicach się wyświetla
[ref] x2
Zaczęli od szopy, skończyli na pałacach
Bo złota figura ich tak bardzo nawraca
I poszła w obieg taca, niewierny gnój niech zdycha
Ciągła manipulacja, co słabszych na bok spycha
[I]
Religia w szkołach, podobno obiektywna
Na początku lekcji kurwa, wspólna modlitwa
Sukcesywna elita do programowania młodych
A niech wyjdzie ofensywa, to pojawią się schody
Wiara przynosi dochody, masz na kogo zwalić winę
Możesz gadać do obrazka, później nazwij mnie debilem
Wykup do nieba bilet poprzez kupioną liturgię
Ja skorzystam z doczesnego - teraz nazwij mnie durniem
Odgórnie zapisane wszystkie nasze losy
Powiedz to bezdomnemu, co się na dworcu panoszy
Schowaj wiklinowy koszyk, pokaż miłość do bliźniego
Nie wierzę w zabobony, już chyba wiesz dlaczego
Będę chciał - skruszę beton, ale nie wiarą w boga
A wiarą w siebie, raczej tędy droga
sram na Twojego proroka, katole już przywykli
że ponad połowa nie przeczytała biblii
[ref] x2
Zaczęli od szopy, skończyli na pałacach
Bo złota figura ich tak bardzo nawraca
I poszła w obieg taca, niewierny gnój niech zdycha
Ciągła manipulacja, co słabszych na bok spycha
Pałace na cześć Boga, to do zbawienia droga
Jesteś hojny? to to pokaż i wpłać hajs na pokaz
A czerwony facet w rogach, którym ciągle straszą
Odpuści Ci cierpienie - target przepełnioną tacą
Odmiennościami gardzą, przepraszam Was bardzo
Dlaczego miłosierdzie nie brata się z tolerancją?
Kościół staje się partią, proszę, nie zaprzeczaj
Na państwowych plecach jak krzyż okalecza
Chłopie, ale heca - sąsiad nie dał na ofiarę
Może ma na piedestale, by zapchać dzieciom talerz
Ja to po całości walę - czcijcie malowidła
To podłogi wam przywalę Wasze anielskie skrzydła
I nie złapię się w sidła Waszej instytucji
Bóg nas tu zostawił bez prawa do dyskusji
Doszlibyśmy do konkluzji, nigdy nie było piekła
Sodoma jest tutaj, na ulicach się wyświetla
[ref] x2
Zaczęli od szopy, skończyli na pałacach
Bo złota figura ich tak bardzo nawraca
I poszła w obieg taca, niewierny gnój niech zdycha
Ciągła manipulacja, co słabszych na bok spycha
[I]
Religia w szkołach, podobno obiektywna
Na początku lekcji kurwa, wspólna modlitwa
Sukcesywna elita do programowania młodych
A niech wyjdzie ofensywa, to pojawią się schody
Wiara przynosi dochody, masz na kogo zwalić winę
Możesz gadać do obrazka, później nazwij mnie debilem
Wykup do nieba bilet poprzez kupioną liturgię
Ja skorzystam z doczesnego - teraz nazwij mnie durniem
Odgórnie zapisane wszystkie nasze losy
Powiedz to bezdomnemu, co się na dworcu panoszy
Schowaj wiklinowy koszyk, pokaż miłość do bliźniego
Nie wierzę w zabobony, już chyba wiesz dlaczego
Będę chciał - skruszę beton, ale nie wiarą w boga
A wiarą w siebie, raczej tędy droga
sram na Twojego proroka, katole już przywykli
że ponad połowa nie przeczytała biblii
[ref] x2
Zaczęli od szopy, skończyli na pałacach
Bo złota figura ich tak bardzo nawraca
I poszła w obieg taca, niewierny gnój niech zdycha
Ciągła manipulacja, co słabszych na bok spycha