Nie wiem czemu świt tak nagle zbudził to co spało
W miękkim kocu snów zagłuszył to co jeszcze grało
Nie wiem czemu czas zawraca drogi z tamtych krain
Dotyk ciepłych warg każe powrócić mi z oddali
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Dotyk nadziei czy potrafię dzisiaj zacząć żyć od nowa
Nie wiem czemu dziś ulica jakby bardziej szara
Zniknął ten co grał a wczoraj tak się bardzo starał
Nie wiem czemu jest na tym ekranie tylu ludzi
Kto z nich coś już wie a kto dopiero się obudzi
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Dotyk nadziei czy potrafię dzisiaj zacząć żyć od nowa
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za góra co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Nie wiem czemu noc nie mruży oczu gdy już spały
W wielkim kocu snów ujrzały to co widzieć chciały
Nie wiem czemu czas nie spycha mnie do tamtych krain
Chociaź dotyk warg tak czule każe się oddalić
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Okruch nadziei czy potrafię jutro zacząć żyć od nowa
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
W miękkim kocu snów zagłuszył to co jeszcze grało
Nie wiem czemu czas zawraca drogi z tamtych krain
Dotyk ciepłych warg każe powrócić mi z oddali
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Dotyk nadziei czy potrafię dzisiaj zacząć żyć od nowa
Nie wiem czemu dziś ulica jakby bardziej szara
Zniknął ten co grał a wczoraj tak się bardzo starał
Nie wiem czemu jest na tym ekranie tylu ludzi
Kto z nich coś już wie a kto dopiero się obudzi
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Dotyk nadziei czy potrafię dzisiaj zacząć żyć od nowa
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za góra co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Nie wiem czemu noc nie mruży oczu gdy już spały
W wielkim kocu snów ujrzały to co widzieć chciały
Nie wiem czemu czas nie spycha mnie do tamtych krain
Chociaź dotyk warg tak czule każe się oddalić
Głos codzienności jest już we mnie znów w ramiona głowę chowam
Okruch nadziei czy potrafię jutro zacząć żyć od nowa
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali
Za parę lat kiedy dojrzę twoja twarz
Za parę lat w sercu wskażesz dobry szlak
Za górą co jest wołaniem śmiechem łzą
Odnajdę pejzaż który nigdy nas od siebie nie oddali