Ryjek;
To nie jest życie wśród aniołów w niebie
To życie w piekielnej przepaści na glebie
Gdzie łatwo kolegę możesz stracić
A jak?Spróbuj sam to sobie wytłumaczyć
Ile jest braci, rodzin, osób bliskich
Ile twoich dzieci, wnuków ile ich wszystkich
Niby takie piękne zamienia się w obraz przykry
Przerywają się rodzinne przyjacielskie nitki
W basenie płytkim raczej się nie utopisz
A z trasy bardzo łatwo możesz zboczyć
Więc uważaj jak kroczysz bo nie trudno się skusić
Obiecującą przyszłością przez nieznanych Ci ludzi
Obiecujące dzieci poprawę swej matce
Lecz tylko te słowa oparte są fałszem
Obiecująca matka o nowych zabawkach
I ojciec co cały hajs zostawia w obstawkach
Mówiąc i szyderczo kłamiąc że
Damy przecież jeszcze radę na nogi stanąć
Za bramą te słowa zamknięte
Jak dobrych ludzi skazują na mękę
Sądowy fałsz obarcza wina osobę niewinną
Która kończy się liną
Ostry;
Nie jedna droga okazała się być ślepą
Zaułki zły wybór a lata lecą
O fałszu bym mógł nawijać godzinami
To co widziałem zbierałem latami
Wszystkie te kurwy co brata zgrywały
Przez wszystkie te lata za ramie trzymały
Ile jest raperów o szczerości przysięgają
I prawie o wszystko głowę obciąć sobie dają
Nic Ci nie pomogą te charakterne rapy
Choć byś umył zęby fałszem jebie Ci z japy
Frajerstwo gonią charakterne ekipy
I chociaż wiedzą o tym nagrywają z nimi klipy
W swoich kawałkach zasadami pouczają
Po co ich słuchać skoro oni ich nie mają
Bardzo często oszukują się rodzice
Pokładają w dzieciach niespełnione ambicje
Na sali sądowej sprawiedliwość fałszem śmierdzi
Adwokaci diabła zwolennicy śmierci
Matkę by sprzedali za każde pieniądze
I zabij mnie jeśli teraz błądzę
I zabij mnie jeśli teraz błądzę
To nie jest życie wśród aniołów w niebie
To życie w piekielnej przepaści na glebie
Gdzie łatwo kolegę możesz stracić
A jak?Spróbuj sam to sobie wytłumaczyć
Ile jest braci, rodzin, osób bliskich
Ile twoich dzieci, wnuków ile ich wszystkich
Niby takie piękne zamienia się w obraz przykry
Przerywają się rodzinne przyjacielskie nitki
W basenie płytkim raczej się nie utopisz
A z trasy bardzo łatwo możesz zboczyć
Więc uważaj jak kroczysz bo nie trudno się skusić
Obiecującą przyszłością przez nieznanych Ci ludzi
Obiecujące dzieci poprawę swej matce
Lecz tylko te słowa oparte są fałszem
Obiecująca matka o nowych zabawkach
I ojciec co cały hajs zostawia w obstawkach
Mówiąc i szyderczo kłamiąc że
Damy przecież jeszcze radę na nogi stanąć
Za bramą te słowa zamknięte
Jak dobrych ludzi skazują na mękę
Sądowy fałsz obarcza wina osobę niewinną
Która kończy się liną
Ostry;
Nie jedna droga okazała się być ślepą
Zaułki zły wybór a lata lecą
O fałszu bym mógł nawijać godzinami
To co widziałem zbierałem latami
Wszystkie te kurwy co brata zgrywały
Przez wszystkie te lata za ramie trzymały
Ile jest raperów o szczerości przysięgają
I prawie o wszystko głowę obciąć sobie dają
Nic Ci nie pomogą te charakterne rapy
Choć byś umył zęby fałszem jebie Ci z japy
Frajerstwo gonią charakterne ekipy
I chociaż wiedzą o tym nagrywają z nimi klipy
W swoich kawałkach zasadami pouczają
Po co ich słuchać skoro oni ich nie mają
Bardzo często oszukują się rodzice
Pokładają w dzieciach niespełnione ambicje
Na sali sądowej sprawiedliwość fałszem śmierdzi
Adwokaci diabła zwolennicy śmierci
Matkę by sprzedali za każde pieniądze
I zabij mnie jeśli teraz błądzę
I zabij mnie jeśli teraz błądzę