Przestało serce mocno bić i zniknął strach.
I znowu w górę musze iść, jak w pięknych snach.
Wnet runął lęku ciężki mur i ustał deszcz.
I nie ma dla mnie takich gór, gdzie nie ma wejść.
Wśród nieprzetartych jeszcze dróg, jest moja gdzieś.
I wiedzie przez wysoki próg, tam trzeba przejść.
A góry dają życiu smak i wspomnień rój.
I biegnie tam jedyny szlak, ten własny mój.
Tam zimnych wodospadów huk i groźny świat.
I chroni tajemniczy bóg, nieznany ślad.
I patrzę prosto w góry znów, w mej drogi cel.
I znowu wierzą w szczerość słów i śniegu biel.
I choć minęło wiele lat, pamiętam dziś.
Że tu żegnałem stary świat, by w nowy iść.
W tym dniu szeptała woda mi: "tu szczęścia szlak..."
Który to był z tych dawnych dni? Ach, środa... tak.
I znowu w górę musze iść, jak w pięknych snach.
Wnet runął lęku ciężki mur i ustał deszcz.
I nie ma dla mnie takich gór, gdzie nie ma wejść.
Wśród nieprzetartych jeszcze dróg, jest moja gdzieś.
I wiedzie przez wysoki próg, tam trzeba przejść.
A góry dają życiu smak i wspomnień rój.
I biegnie tam jedyny szlak, ten własny mój.
Tam zimnych wodospadów huk i groźny świat.
I chroni tajemniczy bóg, nieznany ślad.
I patrzę prosto w góry znów, w mej drogi cel.
I znowu wierzą w szczerość słów i śniegu biel.
I choć minęło wiele lat, pamiętam dziś.
Że tu żegnałem stary świat, by w nowy iść.
W tym dniu szeptała woda mi: "tu szczęścia szlak..."
Który to był z tych dawnych dni? Ach, środa... tak.