Na polu do popisu
Wyrósł mi tylko chwast
s***nego drobiu pośród lisów
Widzę w l***rze twarz
Choć mam łokcie to zbyt miękkie
I zbyt długą listę strat
Wypchnięto mnie z kolejki
Świsnął mi przed nosem bat
Po nieskazitelne brudne
Środki pewnego dnia
Sięgnę śmiejąc się paskudnie
By nie sięgnąć dna
Przychodzi mi do głowy
W credo wpisać kłamstwa z nut
Wobec skarg mieć sąd surowy
Siły wznieść do ???
Nieodłączną częścią życia strach i ból
I chcę podkreślić to waląc kuflem w stół
Chwała nam i sława a frajerom żart
Bo frajer zawsze jest winien sobie sam
I chyba już wystarczy
Bo nadal ciężko spać
s***nego oprawcy
W l***rze widzę twarz
Choć moja wartość wzrosła
Liznąłem zasad gry
To mokre ofiar oczka
Trują moje sny
Przyrzekam uroczyście
Złamać bicz i pejcz
Naprawić krzywdy wszystkie
I dać się zjeść
Przychodzi mi do głowy
Gdy mnie teraz kopią znów
Że na pogromców i księgowych
Podzielił ludzi Bóg
I chwała, i sława, i wiążę sobie krawat
Nieodłączną częścią życia strach i ból
I chcę podkreślić to waląc głową w stół
Kontynuując tę jakże cenną myśl
Ten kto nic nie może, nie dostanie nic
Więc niech znikie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
A frajer zawsze jest winien sobie sam
I chwała i sława i frajerom żart
Bo frajer zawsze jest winien sobie sam
Niech znikie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
niech ginie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
A frajer zawsze jest winien sobie sam
Wyrósł mi tylko chwast
s***nego drobiu pośród lisów
Widzę w l***rze twarz
Choć mam łokcie to zbyt miękkie
I zbyt długą listę strat
Wypchnięto mnie z kolejki
Świsnął mi przed nosem bat
Po nieskazitelne brudne
Środki pewnego dnia
Sięgnę śmiejąc się paskudnie
By nie sięgnąć dna
Przychodzi mi do głowy
W credo wpisać kłamstwa z nut
Wobec skarg mieć sąd surowy
Siły wznieść do ???
Nieodłączną częścią życia strach i ból
I chcę podkreślić to waląc kuflem w stół
Chwała nam i sława a frajerom żart
Bo frajer zawsze jest winien sobie sam
I chyba już wystarczy
Bo nadal ciężko spać
s***nego oprawcy
W l***rze widzę twarz
Choć moja wartość wzrosła
Liznąłem zasad gry
To mokre ofiar oczka
Trują moje sny
Przyrzekam uroczyście
Złamać bicz i pejcz
Naprawić krzywdy wszystkie
I dać się zjeść
Przychodzi mi do głowy
Gdy mnie teraz kopią znów
Że na pogromców i księgowych
Podzielił ludzi Bóg
I chwała, i sława, i wiążę sobie krawat
Nieodłączną częścią życia strach i ból
I chcę podkreślić to waląc głową w stół
Kontynuując tę jakże cenną myśl
Ten kto nic nie może, nie dostanie nic
Więc niech znikie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
A frajer zawsze jest winien sobie sam
I chwała i sława i frajerom żart
Bo frajer zawsze jest winien sobie sam
Niech znikie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
niech ginie puch i plusz
Niech żyje chrom i stal
A frajer zawsze jest winien sobie sam