.

Ostateczne rozwiązanie naszej kwestii Lyrics

Będzie koniec świata,
a ja mam na tę uroczystość już karnet.
Wyglądam przez okno,
dochodzę do wniosku - niebo nad miastem jest całkiem czarne.
Kupiłem klarnet, jest w środku pusty.
Ty absorbujesz alkohol z puszki,
ja obserwuję z zewnątrz te uczty
Szlochając w jedwabne poduszki.
Zapuszczam wąsy
Ty kontemplujesz zamiast konstelacji gwiazd pląsy
Ja mam wstręt do seriali,
bo ten w którym gram jest ekstremalnie nużący.
Kwintesencja dołu skali,
co dzień rutyna tak repetytywna
A ludzie zglajchszaltowani, sam przyznasz,
wyzuta z uczuć i myśli mielizna
Ucieczka od wyzwań ambitnych - nie ma.
Prospekt przykry jak cholera
Inteligencja to mit i umieram,
muszę być w opozycji z założenia.
Banał, niczym totem,
realizujesz sam a jesteś robotem
Konformizm to kanał, wspierasz głupotę,
choć w Twoich planach wszystko będzie ok.
Bo życie to żart.
Nie obchodzę Cię ja, kontynent, ani kraj,
ani to że bliskowschodni kontyngent wdepnął w szajs
a etylina dalej droga jak fahrenheit.
A ja mam pewien zasób wiedzy,
moi są lepsi niż Twoi koledzy
Wrażliwość większa niż ta którą masz w sobie
a moja żyletka lepsza niż c**olwiek
Co na to powiesz? Gatunek: człowiek.
Zobaczy Game Over na ostatnim poziomie.
Pełne debili szkoły i centra handlowe.
Każdy jest błaznem, nikt profesorem.
I kompetencje to przeszłość jak ORMO.
Wiedza aktorek predestynuje je do p****,
Matematycy się w obliczeniach pierdolną,
A raperzy nie potrafią jechać na wolno.
Zdążyłem wszystkich znienawidzić,
Zajęło mi to mniej więcej tydzień.
"Bóg dawno umarł", tak rzekł Nietzsche.
Ty palisz trawę, ja palę znicze.
Śmiem twierdzić, że jestem w tym odważny,
Gdy ogół czyta tylko rozkłady jazdy
Z brakiem refleksji wdrukowanym do jaźni
I tańczy te same figury co każdy.

Nikt nie wie czego szukać.
Moja sztuka jest lepsza niż Twoja sztuka,
wrażliwość większa niż ta którą masz w sobie.
A mój metr liny lepszy niż c**olwiek.
W ogóle jestem lepszy od ciebie.
Moje idee sięgają głębiej.
Zbyt mało to lepiej niż zbyt dużo siłą
Mój list pożęgnalny ma nienaganny styl.
Report lyrics
Połącz kropki (2008)
Chciałbym umrzeć zagłaskany na śmierć Przepraszam Mężczyźni są odrażająco brudni i źli 99907 Łzy w uszach Bardzo miło z mojej strony Ostateczne rozwiązanie naszej kwestii Najlepszy informatyk w mieście Mozart pisał bez skreśleń Warschau Breslau Lemberg Będę was bić mocno i długo Połącz kropki Bonus (track 50)