Co utwór to [?] znów mogę nowy początek
Byle utwór reprezentował to co cały koncept
Mnie c**olwiek co burzy ten porządek
Nie doczekuję do pisania reszty idzie w kąt tekst
Dołożę treść którą ja przynoszę wam to
Jak SMS ty to weź i zmieść tam to
Ja dobrze znam to, bo zgubić sens jest łatwo
Jak esperanto każdy k**ać miał to
I wiesz co ja k**am to jak żaba
Daję sobie radę i ty dawać nie przestawaj
Mówię to co myślę, nie myślę, że to odwaga
Czas byś zrozumiał, bo czas tego wymaga
Nie puste gesty, nie pusta kartka, nie pusty wyraz
Nie oczekujcie tego od nas przy nas
Dab i Numer robimy to na spółę
A gdy rapuje brat to takty czują dumę
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Co powiesz ej, ty mi na to ziomie
Skąd wiesz tyle dymisz na mnie człowiek
Winisz mnie znów za coś niepotrzebnie
Finisz ja to znam i mina ci zrzednie
Tak pewnie, niepewnie, ledwie kminisz
Tak jest nieźle jak to czynisz
I niż, mieć dupę wyżej niż głowę
Uprę się i dopnę i nie potknę słowem
Mi to pasi jak nigdy dotąd
Jajo - niezły basik, Dab - niezłe motto
To dla mnie motor napęd po to
Rapem cały czas się param
Japy zatkać chcą, coś zrobić przykrość
W darach składam miłość na mą przyszłość
I zapewniam, wiem jak to działa
To nie przepowiednia tylko prawda cała
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Pozwól mi k**ać to k**am i mieć świat jak Truman
Nie chcę już patrzeć jak struwa się rzeczywistość od uwag
Bo ja, ja tym żyję, a ty poczekaj chwilę
Ona, idiotów robi jak Lars von Trier
W tym jestem po szyję i nie pytaj mnie ile dni
Pozostaję w rapie, gdy połapię to odpowiem ci
Jedno jest pewne to dodaje mi sił
Niczym królewnę, uwiera mnie rapowe ziarno w tył
To przykazaniem, a ja żyję k**aniem
Bo ciągle mam na stanie świadomość tego co jest grane
Pamiętam nadal po co leję atrament
I gram tą gamę wszystko mam okumane
Nie chodzi o to abyś k**ał moją jazdę
Ale byś zrozumiał zawczasu ważne sprawy własne
I nie od razu wszystko staje się jasne
Wiem to ja, wie też Gut i Numer Raz wie
Po pierwsze, drugie, po trzecie i czwarte
Słowa być muszą czynem poparte
Jak robić swoje i niczego nie żałować
Wiedzą chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Po pierwsze, drugie, po trzecie i czwarte
Słowa być muszą czynem poparte
Jak robić swoje i niczego nie żałować
Wiedzą chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Byle utwór reprezentował to co cały koncept
Mnie c**olwiek co burzy ten porządek
Nie doczekuję do pisania reszty idzie w kąt tekst
Dołożę treść którą ja przynoszę wam to
Jak SMS ty to weź i zmieść tam to
Ja dobrze znam to, bo zgubić sens jest łatwo
Jak esperanto każdy k**ać miał to
I wiesz co ja k**am to jak żaba
Daję sobie radę i ty dawać nie przestawaj
Mówię to co myślę, nie myślę, że to odwaga
Czas byś zrozumiał, bo czas tego wymaga
Nie puste gesty, nie pusta kartka, nie pusty wyraz
Nie oczekujcie tego od nas przy nas
Dab i Numer robimy to na spółę
A gdy rapuje brat to takty czują dumę
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Co powiesz ej, ty mi na to ziomie
Skąd wiesz tyle dymisz na mnie człowiek
Winisz mnie znów za coś niepotrzebnie
Finisz ja to znam i mina ci zrzednie
Tak pewnie, niepewnie, ledwie kminisz
Tak jest nieźle jak to czynisz
I niż, mieć dupę wyżej niż głowę
Uprę się i dopnę i nie potknę słowem
Mi to pasi jak nigdy dotąd
Jajo - niezły basik, Dab - niezłe motto
To dla mnie motor napęd po to
Rapem cały czas się param
Japy zatkać chcą, coś zrobić przykrość
W darach składam miłość na mą przyszłość
I zapewniam, wiem jak to działa
To nie przepowiednia tylko prawda cała
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Pozwól mi k**ać to k**am i mieć świat jak Truman
Nie chcę już patrzeć jak struwa się rzeczywistość od uwag
Bo ja, ja tym żyję, a ty poczekaj chwilę
Ona, idiotów robi jak Lars von Trier
W tym jestem po szyję i nie pytaj mnie ile dni
Pozostaję w rapie, gdy połapię to odpowiem ci
Jedno jest pewne to dodaje mi sił
Niczym królewnę, uwiera mnie rapowe ziarno w tył
To przykazaniem, a ja żyję k**aniem
Bo ciągle mam na stanie świadomość tego co jest grane
Pamiętam nadal po co leję atrament
I gram tą gamę wszystko mam okumane
Nie chodzi o to abyś k**ał moją jazdę
Ale byś zrozumiał zawczasu ważne sprawy własne
I nie od razu wszystko staje się jasne
Wiem to ja, wie też Gut i Numer Raz wie
Po pierwsze, drugie, po trzecie i czwarte
Słowa być muszą czynem poparte
Jak robić swoje i niczego nie żałować
Wiedzą chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Po pierwsze, drugie, po trzecie i czwarte
Słowa być muszą czynem poparte
Jak robić swoje i niczego nie żałować
Wiedzą chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa
Spróbuj utrzymać dumę na uwięzi
Wiesz jak jest, nie jesteśmy święci
Lecz zamiast niszczyć wolimy budować
Chobcy z Bogucic i z Mokotowa