Poznajcie ludzi, którzy przestali być ludźmi,
Mogę być diabłem, albo bogiem, wiesz, ludzie są różni,
Ja posiadłem taką zdolność, mogę się dostosować,
W głowie ci namieszać i manipulować,
Jak trucizna, jak rajski wąż wokół jabłoni,
I pamiętaj, nie zabraniam ci niczego bronić,
Bądźcie tylko świadomi małego jednego faktu,
Który w waszym życiu nie jest dziełem przypadku,
Skąd to wiem, podpisałem z Bogiem taki mały deal,
Zawsze chciałem jego moc, choćby na kilka chwil,
By zrobić z siebie diabła, tak jak Ewa upadła,
Pod ciężarem grzechu, wy padniecie pod ciężarem sadła,
Poznajcie diabła, mieszkańca waszych zgniłych żył,
Skoro mieszkam w zgniłym miejscu jasne, że będę gnił,
I po duszach was bił, gryzł i upokarzał,
Nie pocieszaj się, że koszmar dwa razy się nie zdarza,
Uświadomię ci zaraz monotonie twojej własnej klęski,
Pytanie, czy jesteś gotowy, czy może jeszcze za miękki,
Zresztą wbijam to w chuj, nie zamierzam się litować,
Tacy jak ty mnie szczuli, więc mogę się zrewanżować,
Sytuację o sto osiemdziesiąt stopni obrócimy,
Chcesz zobaczyć jak to jest, chcesz ?
To zobaczymy, najpierw ciebie upodlimy, potem nakarmimy strach,
Masz pod ręką broń, więc do ryja i pif paf,
Boisz się tego ? Taka wielka z ciebie c*** ?
Przecież tak mocno wierzysz, że nie podejmiesz ryzyka,
Przy bramie piotrowej wszystko możesz opowiedzieć,
Że nie mogłeś sam ze sobą we własnym ciele wysiedzieć,
Fajnie być zapędzonym w jebany kozi róg,
Kolejna statystyka, kolejny s***ny trup,
A dla mnie duch, przeskakuję w inne ciało,
Nienawidzę ludzi, więc ciągle mi mało.
Chuj na twarz twoich największym wartości,
Nie potrafię ci opisać, ile mam radości,
Patrząc na eksplozję złości, na eksplozję irytacji,
Choćbyś błagała nie przyznam ci racji,
Tak, zawsze muszę mieć ostatnie słowo,
Przecież walczyć o swoje to podobno zdrowo,
Trzeba myśleć hardcore'owo i mieć w życiu zasady,
To było za dużo i nie dałaś temu rady,
Pewnie, bo hardcore możesz nazwać różnorako,
Lojalność ekipy, a ty wysrałaś się na to,
Ale wiesz, już nie zamierzam jeść gówna,
W lizaniu obcych dup i tak mi nie dorównasz,
Chcesz być hardcore'owa ? Będę hardcore'owy bardziej,
włożę chuja w ryj i eksploduje w gardziel,
Bo najlepiej wszystko do tego sprowadzać,
Po co rozmawiać, jak można cipę pokazać,
Wkłujemy się w następne żyły,
Tutaj widzę nawet narządy pogniły,
Ale zaraz, ktoś tu był, ktoś tu był przede mną,
Zdemontował moralność i zainstalował piekło,
Zaraz, czy to oznacza że nie jestem jedyny ?
Możecie się bać, bo wam dupy podpalimy,
Bo widzę, że jest armia przegranych takich jak ja,
Teraz mogę ci powiedzieć, nikt temu rady nie da,
Naszego powszedniego chleba daj nam dzisiaj,
I odpuść sobie, w przeciwnym razie będziesz wisiał,
To świat nauczył mnie robić przekręty,
Więc wspomniany wcześniej deal uważam za zamknięty,
Trochę pojebany sposób faktów kojarzenia,
Więc teraz ci mówię, bez żadnego ciśnienia,
Ruszyła maszyna, życia nie jesteście godni,
Wiesz, co ci radzę ? Spierdalaj się pomodlić w chuj.
Mogę być diabłem, albo bogiem, wiesz, ludzie są różni,
Ja posiadłem taką zdolność, mogę się dostosować,
W głowie ci namieszać i manipulować,
Jak trucizna, jak rajski wąż wokół jabłoni,
I pamiętaj, nie zabraniam ci niczego bronić,
Bądźcie tylko świadomi małego jednego faktu,
Który w waszym życiu nie jest dziełem przypadku,
Skąd to wiem, podpisałem z Bogiem taki mały deal,
Zawsze chciałem jego moc, choćby na kilka chwil,
By zrobić z siebie diabła, tak jak Ewa upadła,
Pod ciężarem grzechu, wy padniecie pod ciężarem sadła,
Poznajcie diabła, mieszkańca waszych zgniłych żył,
Skoro mieszkam w zgniłym miejscu jasne, że będę gnił,
I po duszach was bił, gryzł i upokarzał,
Nie pocieszaj się, że koszmar dwa razy się nie zdarza,
Uświadomię ci zaraz monotonie twojej własnej klęski,
Pytanie, czy jesteś gotowy, czy może jeszcze za miękki,
Zresztą wbijam to w chuj, nie zamierzam się litować,
Tacy jak ty mnie szczuli, więc mogę się zrewanżować,
Sytuację o sto osiemdziesiąt stopni obrócimy,
Chcesz zobaczyć jak to jest, chcesz ?
To zobaczymy, najpierw ciebie upodlimy, potem nakarmimy strach,
Masz pod ręką broń, więc do ryja i pif paf,
Boisz się tego ? Taka wielka z ciebie c*** ?
Przecież tak mocno wierzysz, że nie podejmiesz ryzyka,
Przy bramie piotrowej wszystko możesz opowiedzieć,
Że nie mogłeś sam ze sobą we własnym ciele wysiedzieć,
Fajnie być zapędzonym w jebany kozi róg,
Kolejna statystyka, kolejny s***ny trup,
A dla mnie duch, przeskakuję w inne ciało,
Nienawidzę ludzi, więc ciągle mi mało.
Chuj na twarz twoich największym wartości,
Nie potrafię ci opisać, ile mam radości,
Patrząc na eksplozję złości, na eksplozję irytacji,
Choćbyś błagała nie przyznam ci racji,
Tak, zawsze muszę mieć ostatnie słowo,
Przecież walczyć o swoje to podobno zdrowo,
Trzeba myśleć hardcore'owo i mieć w życiu zasady,
To było za dużo i nie dałaś temu rady,
Pewnie, bo hardcore możesz nazwać różnorako,
Lojalność ekipy, a ty wysrałaś się na to,
Ale wiesz, już nie zamierzam jeść gówna,
W lizaniu obcych dup i tak mi nie dorównasz,
Chcesz być hardcore'owa ? Będę hardcore'owy bardziej,
włożę chuja w ryj i eksploduje w gardziel,
Bo najlepiej wszystko do tego sprowadzać,
Po co rozmawiać, jak można cipę pokazać,
Wkłujemy się w następne żyły,
Tutaj widzę nawet narządy pogniły,
Ale zaraz, ktoś tu był, ktoś tu był przede mną,
Zdemontował moralność i zainstalował piekło,
Zaraz, czy to oznacza że nie jestem jedyny ?
Możecie się bać, bo wam dupy podpalimy,
Bo widzę, że jest armia przegranych takich jak ja,
Teraz mogę ci powiedzieć, nikt temu rady nie da,
Naszego powszedniego chleba daj nam dzisiaj,
I odpuść sobie, w przeciwnym razie będziesz wisiał,
To świat nauczył mnie robić przekręty,
Więc wspomniany wcześniej deal uważam za zamknięty,
Trochę pojebany sposób faktów kojarzenia,
Więc teraz ci mówię, bez żadnego ciśnienia,
Ruszyła maszyna, życia nie jesteście godni,
Wiesz, co ci radzę ? Spierdalaj się pomodlić w chuj.