Kiedy Izrael był dziecięciem jak go kochałem
I z Egiptu jako syna, jako syna go wezwałem
Lecz im bardziej go wołałem tym bardziej oddalał się ode mnie
I nie pojmował, że troszczyłem się o niego
I nie pojmował, że troszczyłem się o niego /x2
Efraima ja uczyłem chodzić
Przyciągałem go więzami dobroci
Byłem dla nich jak ten, co podnosi niemowlę do policzka
Brałem go na swoje ramiona, ale on odwracał się ode mnie
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego /x2
Mój lud jest skłonny odejść ode mnie
Te Twoje bożki nie przyjdą Ci z pomocą
Dlatego wrócisz do egipskiej ziemi
Na króla Syrii twoich synów wytępi (?)
Ale jakże Cię mogę porzucić
I na zawsze nie mogę opuścić
Bo jestem Bogiem a nie człowiekiem
I nie przychodzę aby Cię zabić
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego /x3
Że troszczyłem się o niego
I z Egiptu jako syna, jako syna go wezwałem
Lecz im bardziej go wołałem tym bardziej oddalał się ode mnie
I nie pojmował, że troszczyłem się o niego
I nie pojmował, że troszczyłem się o niego /x2
Efraima ja uczyłem chodzić
Przyciągałem go więzami dobroci
Byłem dla nich jak ten, co podnosi niemowlę do policzka
Brałem go na swoje ramiona, ale on odwracał się ode mnie
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego /x2
Mój lud jest skłonny odejść ode mnie
Te Twoje bożki nie przyjdą Ci z pomocą
Dlatego wrócisz do egipskiej ziemi
Na króla Syrii twoich synów wytępi (?)
Ale jakże Cię mogę porzucić
I na zawsze nie mogę opuścić
Bo jestem Bogiem a nie człowiekiem
I nie przychodzę aby Cię zabić
I nie pojmował, ze troszczyłem się o niego /x3
Że troszczyłem się o niego