Jest środek lata, zimne piwo, wioska
Spisana na kartce chwila ta beztroska
Słońce przebija się przez moje okulary
Ja rozmyślam o niej
Jest przyjemnie, tylko że obok mnie nie ma jej
Jest zbyt daleko by była tu zaraz
Za co dla mnie tak ciężka kara?
Mijają godziny wolniej niż mogą
Każdego wieczora witam się z podłogą
Okrutny to jest stan bez konkretnych zmian
Chce ułożyć jakiś plan
Niech ktoś w dupę kopnie czas
Może szybciej zacznie biec
Już nie mogę bez niej spać
Nawet żyć tak jak chcę
Chciałbym pojechać z nią nad wielką wodę
Rowerem, pieszo, no dobra samochodem
Chciałbym z nią spędzić całe wakacje
Łapać i tworzyć pozytywne wibracje
Ale lipa na wiosce mej
Jak mam być turystą bez niej?
Chyba pójdę ukradnę ją sobie
Wiadomo co jej powiem, wiadomo co jej zrobię
Hej dziewczyno tylko moja! Wracaj do mnie wracaj
Zostaw z tyłu resztę ludzi i się nie odwracaj
Ja ramiona mam otwarte by w nich schować Ciebie
Będę czekał lecz nie zawsze, śpiesz się do mnie lepiej
Spisana na kartce chwila ta beztroska
Słońce przebija się przez moje okulary
Ja rozmyślam o niej
Jest przyjemnie, tylko że obok mnie nie ma jej
Jest zbyt daleko by była tu zaraz
Za co dla mnie tak ciężka kara?
Mijają godziny wolniej niż mogą
Każdego wieczora witam się z podłogą
Okrutny to jest stan bez konkretnych zmian
Chce ułożyć jakiś plan
Niech ktoś w dupę kopnie czas
Może szybciej zacznie biec
Już nie mogę bez niej spać
Nawet żyć tak jak chcę
Chciałbym pojechać z nią nad wielką wodę
Rowerem, pieszo, no dobra samochodem
Chciałbym z nią spędzić całe wakacje
Łapać i tworzyć pozytywne wibracje
Ale lipa na wiosce mej
Jak mam być turystą bez niej?
Chyba pójdę ukradnę ją sobie
Wiadomo co jej powiem, wiadomo co jej zrobię
Hej dziewczyno tylko moja! Wracaj do mnie wracaj
Zostaw z tyłu resztę ludzi i się nie odwracaj
Ja ramiona mam otwarte by w nich schować Ciebie
Będę czekał lecz nie zawsze, śpiesz się do mnie lepiej