Ostatnie okruchy po śmierci swego boga
Zlizujesz czule z zapoconych dłoni
On dał ci wszystko, a wszystko jest niczym
Pracujesz na grób swój, nic nie mając z tego
W głowę masz wbite gwoździe gniewu i wstydu
Nakrywasz je płachtą normalnego życia
Takiego na pokaz, takiego na wyrost
Już dawno wygasł ten świat
Wolę być wiecznie zbuntowanym dzieckiem
Idąc na przekór wszystkim wiatrom życia
Wybieram prawdę dla mnie właściwą
Patrzę z pogardą na twoja twarz, ostatni raz
Już dawno wygasł ten świat
Zlizujesz czule z zapoconych dłoni
On dał ci wszystko, a wszystko jest niczym
Pracujesz na grób swój, nic nie mając z tego
W głowę masz wbite gwoździe gniewu i wstydu
Nakrywasz je płachtą normalnego życia
Takiego na pokaz, takiego na wyrost
Już dawno wygasł ten świat
Wolę być wiecznie zbuntowanym dzieckiem
Idąc na przekór wszystkim wiatrom życia
Wybieram prawdę dla mnie właściwą
Patrzę z pogardą na twoja twarz, ostatni raz
Już dawno wygasł ten świat