Niech pan posłucha mnie, bo ja o jasność dbam
I jadę teraz ja do wsi Czerwona Czapa,
I z bandytyzmem już skończyłem, mówię wam,
I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka.
Bo z bandytyzmem ja skończyłem, mówię wam,
I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka.
A było tak: bawiłem niedaleko stąd
I gryzłem pączka, patrząc z chucią na dziewczątka,
I nagle typek ten pojawił się jak trąd,
I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!"
Tak swołocz do mnie zaciąga, no...
I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!"
Wnet zakipiałem cały z tych moralnych strat,
Chciałem od razu jego rąbnąć w głupią pałę,
Lecz tolerancji nas uczono tyle lat,
Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem.
Bo tolerancji nas uczono tyle lat,
Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem.
A żeby państwo o tym typku miało sąd:
To był to gigant z tych olbrzymów-pasożytów,
Że gdyby go postawić nocą dupą w kąt,
To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
Gdyby go postawić w nocy dupą w kąt,
To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
A frajer ten, chociaż z natury brudny pies,
Kastetem zaczął mi majstrować przy tchawicy,
Tu tolerancji mojej długiej nadszedł kres
I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy!
Ha, ha, ha...
I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy
I jadę teraz ja do wsi Czerwona Czapa,
I z bandytyzmem już skończyłem, mówię wam,
I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka.
Bo z bandytyzmem ja skończyłem, mówię wam,
I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka.
A było tak: bawiłem niedaleko stąd
I gryzłem pączka, patrząc z chucią na dziewczątka,
I nagle typek ten pojawił się jak trąd,
I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!"
Tak swołocz do mnie zaciąga, no...
I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!"
Wnet zakipiałem cały z tych moralnych strat,
Chciałem od razu jego rąbnąć w głupią pałę,
Lecz tolerancji nas uczono tyle lat,
Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem.
Bo tolerancji nas uczono tyle lat,
Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem.
A żeby państwo o tym typku miało sąd:
To był to gigant z tych olbrzymów-pasożytów,
Że gdyby go postawić nocą dupą w kąt,
To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
Gdyby go postawić w nocy dupą w kąt,
To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
A frajer ten, chociaż z natury brudny pies,
Kastetem zaczął mi majstrować przy tchawicy,
Tu tolerancji mojej długiej nadszedł kres
I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy!
Ha, ha, ha...
I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy